Pan Marek Wójcik jest szefem kuchni w hotelowej restauracji “Jan” w Darłówku. Poprosiłem go o kilka przepisów na potrawy z ryb. Na początek poczęstował nas daniem z dorsza, które poznał u Norwegów.
Tam, jak mówi, dorsz w tej postaci jest chętnie jadany. Potrawa bowiem jest prosta w wykonaniu, a ponadto tak przyrządzony dorsz nic nie traci ze swojego wybornego smaku, tak jak podczas smażenia.
Norwegowie używają do niej 40-procentowego octu. U nas go nie ma, więc musimy się posłużyć octem 10-procentowym i po prostu wlać go odpowiednio więcej. Poza octem musimy, oczywiście, mieć dorsza: dwie niewielkie tuszki, w skórze i z kośćmi, razem około kilograma mięsa.
Potrzebne też będą inne składniki:
o około 10 dag boczku
o marchewki, całe, 6 sztuk
o liść laurowy
o pieprz czarny w ziarnkach
o świeża cebula, 3 sztuki
o sól do smaku.
Dorszowe tuszki kroimy w dzwonka i solimy. W dwóch litrach wody, do której wcześniej wrzuciliśmy kostkę rosołową, liść laurowy i pieprz, gotujemy marchewki. Po ugotowaniu wyciągamy je, a do wrzątku wlewamy pół litra octu 10% i garnek odstawiamy z paleniska. Teraz do wywaru wkładamy dorszowe dzwonka i trzymamy je ponad dziesięć minut. W czasie, kiedy ryba dochodzi, smażymy drobno pokrojony boczek razem z cebulą.
Ugotowane dzwonka dorsza układamy na talerz, posypujemy usmażoną na boczku cebulką, a obok układamy gotowaną marchewkę.
Dorsz w takiej postaci jest daniem obiadowym. Dodaje się więc do niego gotowane ziemniaki, najlepiej w mundurkach. Ich smak bardzo pasuje do słodkawej marchewki oraz cebuli z boczkiem, świetnie się też komponuje z delikatnym winnym smakiem gotowanego, zaprawionego octem, dorsza.
Smacznego!