Niejeden raz się przekonałem, że sandacze najlepiej biorą w południe. Jestem spiningistą. Najbliżsi koledzy również łowią drapieżniki wyłącznie tym sposobem i potwierdzają moje obserwacje.
Na łowiska wypływamy w południe i pilnujemy ich do wieczora. Jeżeli zaczynamy łowić wczesnym rankiem, to brania trwają krótko. Po nich jest długa przerwa właśnie do południa. Później jest następna przerwa, ale o wiele krótsza. Ponowne brania zaczynają się pod wieczór.
W tych samych miejscach co sandacze, biorą też ładne okonie. To zrozumiałe, bo nad podwodnymi górkami pływają ławice uklejek, które są atakowane przez oba te gatunki ryb. Szczyty górek są twarde, jest na nich sporo karczy, więc drapieżniki mają tam dobre i liczne stanowiska. Na ogół górki te są rozległe i mogą pomieścić wiele ryb. Co ciekawe, bez żadnych widocznych zewnętrznych powodów – takich jak kierunek wiatru, pora dnia, temperatura wody itp. – w tym samym miejscu raz biorą okonie, innym razem tylko sandacze, a niekiedy i okonie, i sandacze równocześnie.
Okonie atakują kopyta tej samej wielkości co sandacze i o tej samej kolorystyce (białe z czarnym grzbietem). Najwięcej łowisk mam na głębokości około pięciu metrów.
Wojciech Dziurka
Poznań
