Myślę – a proszę zaprotestować, jeśli się mylę – że większość wędkarzy woli posiedzieć sobie nad wodą samotnie albo w wąskim gronie, pogapić się na spławik i czasem coś wyciągnąć mokrego, śliskiego i z łuskami, potem to-to oskrobane wrzucić na ruszt albo na patelnię i podumać na światem…
Na całym świecie rybom wyprawia się najróżniejsze święta dalej zwane festiwalami. Wtedy też się je łowi, a potem je. Tyle, że nie w samotności, a w wielkim tłumie i zgiełku.
Pod koniec maja dla snobów i ludzi zamożnych celebrowano w Sopocie Festiwal Ryb i Owoców Morza. Można było się delektować smakiem świeżych ostryg lekko przyprawionych cytryną i sosem tabasco albo filetem z okonia w migdałach, na co ledwo by mi wystarczyło honorarium za ten skromny felietonik.
W czerwcu w Gdyni świętowano dorsza, a w Starych Jabłonkach odbywał się „Sielawa Blues”, czyli Festiwal Ryby, Muzyki i Wędki.
W lipcu na Festiwal Ryb Morskich zaprasza gdański hotel Mercure Heweliusz. Jednak najoryginalniejsze rybne święto odbywa się w grudniu w Łebie. To Festiwal Pomuchla. Pomuchlem Kaszubi nazywają dorsza. W grudniu pomuchle wyglądają jak sztokfisze i są regionalnym przysmakiem przyrządzanym na wiele sposobów. Większość tych festiwali i świąt, choć odwołuje się do starych tradycji kulinarnych, żyje dość krótko.
Jednym z najgłośniejszych i najokrutniejszych świąt związanych z rybami na świecie, a z całą pewnością w Europie, jest Mattanza. Dziennikarze ochrzcili ją „morską corridą”. To pradawny sycylijski rytuał. Jego jądrem jest jedna z niewielkich wysepek wokół Sycylii – Favignana. Nieopodal wyspy z morskimi prądami przepływa na przełomie maja i czerwca na tarło ławica tuńczyków i mieczników.
Wybrany przez tubylców rais, skrzyżowanie pastora z szamanem, już w grudniu zaczyna wznosić modły, by ta jedna rzeź ryb mogła dać utrzymanie przez cały rok wielu rybakom i ich rodzinom. Błogosławi sieci, w morskie dno wbija pal z figurką świętego Piotra, patrona rybaków. Rytuały trwają kilka miesięcy. Rybacy w poprzek przesmyku mocują wielkie sieci tworzące camera de la morte, czyli komorę śmierci, do której skierują przepływające wielkie ryby. Sami w wysmarowanych smołą czarnych łodziach będą czekali na znak raisa. Wtedy z metalowymi bosakami ruszą na ryby. Za chwilę lazur morza zmieni barwę na krwistoczerwony. Kiedy rzeź się skończy, rybacy wykąpią się w tej wodzie, by podziękować za łów patronowi, św. Piotrowi. Jeśli był po ich stronie.
Nie proponuję nikomu takich krwawych łowów, jestem zwolennikiem dumania nad wodą. Dlatego nasz prywatny minifestiwal rybny będzie miał tradycyjną formę. Wystarczy, że rozpalimy grilla albo ognisko…
Krzysztof Kucharski
OKOŃ Z PYSZNYM BRZUCHEM
- 4 sprawione okonie średniej wielkości
- 250 g małych, świeżych pieczarek
- 100 ml słodkiej śmietany o 1 łyżka startego parmezanu
- 1 łyżka masła
- 4 łyżki białego wytrawnego wina
- 5 łyżek oliwy z oliwek o sok z jednej cytryny
- 1 pęczek natki pietruszki o 1 łyżeczka startego tymianku
- 1 łyżeczka świeżo zmielonego białego pieprzu o sól do smaku
Oskrobane (można ściągnąć umiejętnie skórkę) i wymyte tuszki okoni posolić, popieprzyć i skropić sokiem z cytryny. Pieczarki, jeśli są bardzo małe w całości, jeśli większe pokrojone w plasterki, poddusić na maśle razem z porem pokrojonym w cienkie paseczki. Gdy sos odparuje, podlać pieczarki winem i posypać pietruszką. Chwilkę dusić. Śmietanę wymieszać z serem, a następnie z pieczarkami, doprawić do smaku solą i pieprzem.
Cztery kawałki folii przy pomocy pędzelka posmarować oliwą, ułożyć okonie nadziane pieczarkami, ostrożnie zawinąć w folię i piec na grillu około 20 minut.
ŁOSOŚ W PAKIECIKU
- 4 filety z łososia bez skóry
- 100 ml białego wytrawnego wina
- 50 ml oliwy z oliwek
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżki octu balsamicznego
- po kilka gałązek świeżych ziół: pietruszki, bazylii, trybuli
- sok z jednej cytryny o świeżo zmielony biały pieprz o sól do smaku
Filety dobrze posolić, skropić sokiem z cytryny i octem balsamicznym. Rozłożyć cztery kawałki folii, posmarować oliwą. Zioła drobno posiekać i wymieszać ze zmiażdżonymi ząbkami czosnku, winem i oliwą. Tak przygotowanym sosem posmarować filety. Zawinąć w folię w małe pakieciki i piec na grillu przez kwadrans na niezbyt silnym ogniu.