piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaMuchaGŁOWACINA NA STREAMER

GŁOWACINA NA STREAMER

Na głowacice chodzę od września aż do nastania mrozów. Najlepszy jest październik, wczesnym rankiem. Sprzęt rozkładam jeszcze po ciemku i jak tylko się zaczyna rozwidniać, wchodzę do wody. Kończę godzinę, czasem dwie, po wschodzie słońca. Pod wieczór głowacica też lubi wziąć, ale już słabiej niż z rana. W każdym razie mnie się jeszcze dotąd dobra głowacica wieczorem nie zdarzyła.

Żeby trafić na żerowanie, chodzę nad wodę możliwie najczęściej. Na pogodę się nie oglądam. Nieraz się wydaje, że warunki są bardzo dobre. Łowię jeden dzień, drugi, trzeci… i nic. Potem idę kiedy bądź i nagle mam kilka brań. Raz trafił mi się taki dzień, że cztery głowacice wypuściłem, a piątą, dużą, wziąłem.

Bardziej niż na pogodę zwracam uwagę na poziom i przejrzystość wody. Nie wiem, czy właśnie to ma wpływ na żerowaniem głowacic, ale na pewno od tego zależy, czy będą brały na muchę. Najlepiej gdy rzeka jest niska, a woda czysta i przejrzysta. Przy niskiej wodzie można dokładnie obrzucić wszystkie dziury, rynny i zakamarki, gdzie może stać głowacica. Wtedy mam pewność, że mój streamer przeszedł jej kilka razy koło pyska. Nie uderzyła, to znaczy, że nie żeruje. W wodzie wysokiej głowacica ma w tej samej rynnie lub płani więcej stanowisk do wyboru i nie da się ich tak dokładnie obłowić.

W czystej wodzie streamer jest dobrze widoczny i głowacica może go bez kłopotu zobaczyć i złapać. Gdy po deszczu idzie woda trącona, to brania są rzadkie. Streamera, nawet jaskrawego, źle widać, a mucha nie robi w wodzie tyle hałasu co blacha albo wobler. Jeżeli woda w Dunajcu jest bardzo mętna, to na głowacice nie idę wcale. Kłopot jest również wtedy, gdy z wodą idzie dużo glonów i trzeba je często ściągać z haka. Brań też jest wówczas mało. Przeważnie czekam, aż przejdzie duża woda i przepłucze kamienie.

Na głowacice chodzę prawie z tym samym sprzętem co na pstrągi. Jest to 3-metrowa muchówka nr 5, zwyczajny muchowy kołowrotek i linka o szóstym stopniu tonięcia. Pod linką mam nawinięte 50 m podkładu ze spiningowej plecionki. Przypon też robię z plecionki, bo jak duża głowacica wojuje, to idzie spodem. Nieraz bije i trze pyskiem o kamienie, więc żyłkowy przypon by tego nie wytrzymał.

Streamer na głowacicę musi być przede wszystkim duży. Wiele lat łowiłem na streamery pstrągowe i miarowej głowacicy nie wyjąłem ani razu. Kiedy mucha ma 12 – 15 cm, to widocznie głowacicy już się opłaca do niej dźwignąć. W każdym razie na bardzo duże muchy jesienią biorą regularnie. Dawniej robiłem wielkie streamery na dwóch związanych sztywno hakach. Teraz przerzuciłem się na tandemy połączone grubą plecionką. Tandem jest lepszy, bo ściągana mucha pracuje na boki jak dwuczęściowy wobler. Poza tym z tandemu głowacice wypinają się rzadziej niż z długiej sztywnej muchy. Chociaż muchy są wielkie i ryby też, to używam haków nr 2 – 3. Głowacica ma twardy pysk, a przy zacięciu duży hak trudno jest dobrze wbić.

Najwięcej brań mam na streamery z białej albo kremowożółtej owczej sierści ze srebrnymi tułowiami i czerwonymi lub pomarańczowymi akcentami (ogonkiem). One chyba najlepiej naśladują drobną płotkę, która rozpleniła się w górnym Dunajcu po zalaniu Czorsztyna i teraz jest najczęstszym pożywieniem głowacicy. Oprócz białych i żółtych dobre są też wszelkie inne muchy w naturalnych stonowanych kolorach.

Do łowienia w czystej wodzie szykuję streamery bez obciążenia. Na wodę trąconą albo podniesioną daję muchy lekko dociążone ołowiem. W Dunajcu powyżej Czorsztyna głowacicy jest dość dużo i można ją znaleźć wszędzie tam, gdzie wody jest więcej niż półtora metra. Największe sztuki stoją, często po kilka, w najgrubszych miejscach. Przeważnie obławiam głębokie rynny, którymi nurt idzie na poboczu odmętu. Taka nurtowa rynna kończy się wypłyceniem i przechodzi w spokojną płań.

Najpierw obławiam rynnę od góry, a potem najgłębszą część płani na przedłużeniu rynny. Rzucam skosem pod prąd. Czekam, aż linka się przytopi i napręży. Wtedy zaczynam powolutku ściągać. Trzy podciągnięcia po kilkanaście centymetrów – przerwa – trzy podciągnięcia – przerwa… Mucha spływa w dół i w poprzek rzeki kiwając się na boki jak prawdziwa rybka. W czystej wodzie nie musi iść głęboko, wystarczy 10 – 20 cm pod powierzchnią. Jeżeli głowacica będzie ją chciała złapać, to się tam za nią dźwignie. Tylko w zmąconej wodzie prowadzę streamera głęboko. Uderzenie jest przeważnie wtedy, gdy mucha przejdzie już przez rynnę i linka zaczyna się prostować. Wtedy głowacica wychodzi z prądu za uciekającym na płytkie streamerem i atakuje. Ale potrafi też chwycić muchę w każdym innym momencie.

Zaciętą głowacicę puszczam w dół rzeki, bo wtedy mniej wojuje. Nie pozwalam jej uciekać daleko. Kiedy woda prze na wyciągniętą linkę, to trudno rybę utrzymać i jeszcze kontrolować hol. Zamiast oddawać linkę, schodzę w dół rzeki. Raz musiałem zejść trzysta metrów, ale rybę wyciągnąłem.

Do lądowania głowacicy zabieram się dopiero wtedy, kiedy po podciągnięciu na płyciznę już się przestaje miotać. Zachodzę ją od strony wody i wyrzucam ręką na brzeg. Największe sztuki podciągam pyskiem do brzegu. Klękam, żeby je objąć kolanami z obu stron, i chwytam pod skrzela.

Henryk Wysocki
Ostrowsko k. Nowego Targu
Notował J. K.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments