wtorek, 14 stycznia, 2025

NIEZWYKŁA POWTÓRKA

W pewnej chwili mój spławik podskoczył na wodzie, potem skrył się na moment, wypłynął i znów się zanurzył, ale teraz już…

W końcu sierpnia miałem pojechać na wieś pod Miechów, gdzie żona wraz z dwójką naszych chłopców od miesiąca przebywała na wakacjach u rodziców pomagając im w żniwach. Ponieważ wieś ta leży daleko od rzeki, należało tam pojechać z jakąś porządną rybą, złowioną oczywiście przeze mnie. Miał to bowiem być nie tylko przysmak, ale i potwierdzenie znanych tam już moich wędkarskich możliwości.
Na miejscu miałem być w sobotę, więc rybę musiałem złowić w piątek i tego też dnia pojechałem po południu rowerem nad Wisłę do Piotrowic, gdzie mogłem liczyć na szczupaka lub sandacza, gdyż w tym przypadku tylko takie ryby wchodziły w rachubę.

Rozmyślając o tym po drodze, zdecydowałem się stanąć na piątej główce. W jej zakolu mógł stać szczupak, a od szczytu, przy nurcie, powinien być sandacz. W dół rzeki ciągnęło się na kilkanaście metrów rumowisko naniesionych powodzią kamieni, przy których też można się było spodziewać sandacza. Choć z głębi powiatu opatowskiego na sobotę i niedzielę nad Wisłę zjeżdżali się już wędkarze, ta główka była na szczęście wolna, toteż wkrótce się na niej usadowiłem, stawiając spławikową szczupakówkę w zakolu, a gruntówkę z filetem przy szczycie.

W tym znanym mi miejscu brania zaczynały się zazwyczaj dość szybko, tego jednak dnia moje wędki stały bez ruchu. Zacząłem nawet przemyśliwać, czy się nie przenieść na inną główkę, ale zaniechałem tego uznawszy, że będzie to tylko strata czasu, którego i tak już do wieczora niewiele mi pozostało. Wyciągnąłem natomiast z zakola stojącą tam spławikówkę i zmniejszywszy grunt postawiłem ją w nurcie między gruntówką a kamienistym rumowiskiem, przy którym od czasu do czasu coś jakby się lekko pluskało. Przykucnąłem przy tym, aby nie rzucać cienia na wodę i tak tkwiłem z wędziskiem w ręku tracąc coraz bardziej nadzieję na jakąkolwiek rybę, zwłaszcza że słońce już się zniżało do horyzontu.

W pewnej chwili mój spławik podskoczył na wodzie, potem skrył się na moment, wypłynął i znów się zanurzył, ale teraz już na powierzchnię nie wracał, choć też i nie oddalał się od rumowiska, gdyż żyłka nie tonęła tak jak zwykle tonie przy tego rodzaju braniach. Wyczekawszy więc stosowną chwilę zaciąłem i wśród bryzgów wody wyholowałem prawie kilogramowego sandacza. To już było coś.

Założyłem znowu żywca i zwiększywszy grunt postawiłem szczupakówkę nieco dalej na trochę głębszą wodę. Spławik niemal natychmiast zniknął pod wodą, ale już się nie wynurzył. Żyłka wnikała niemal pionowo w toń podchodząc pod stojącą obok gruntówkę. Zaciąłem więc znowu i poczułem nieustępliwy opór. Po chwili zahaczona ryba zaczęła buszować w głębinie napinając żyłkę do ostateczności. Na szczęście zachowałem spokój i po kilku minutach takich zmagań wyciągnąłem ślizgiem kolejnego sandacza, tym razem ważącego dobre trzy kilogramy. Tego dnia już więcej nie wędkowałem…

Złowione sandacze zrobiły we wsi spore wrażenie. Na prośbę naszych chłopców, musiałem im ze wszystkimi szczegółami opowiadać o przebiegu wędkowania w Piotrowicach.

Po powrocie z wakacji starszy z nich, Andrzejek, który zaczynał już na dobre wędkować, uprosił mnie któregoś dnia, abyśmy obaj pojechali na tę piątą główkę, gdzie może jeszcze są sandacze, gdyż on chciałby zobaczyć jak takie duże ryby biorą i jak się je wyciąga. Pojechaliśmy więc i tym razem postawiłem szczupakówkę od razu w nurcie przy kamiennym rumowisku. Ku swemu zaskoczeniu już po kilku minutach wyciągnąłem sporego sandacza. Stawiając ponownie szczupakówkę zacząłem równocześnie mówić o tym, jak mój spławik wówczas nagle zniknął, gdy historia dokładnie się powtórzyła i na oczach Andrzejka wylądował u naszych stóp drugi sandacz, nieco tylko mniejszy od tamtego…

Więcej brań tego dnia już nie mieliśmy, ale ta niezwykła powtórka tamtego sierpniowego połowu w zupełności nam wystarczyła.

Michał Starzyk

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments