piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaPrzynęta SztucznaMINIATUROWE WOBLERY DOBRE NA RYBY KAŻDEJ WIELKOŚCI

MINIATUROWE WOBLERY DOBRE NA RYBY KAŻDEJ WIELKOŚCI

Na pucharze Wedkarza, który był w Słubicach -opowiada o tym Robert Wawrzonek – poznałem Krzysztofa Gedrowicza. Pokazał mi woblery, którymi łowi m.in. w Narwi. Byłem zaskoczony ich mikroskopijnymi rozmiarami. Te, które miały dwa lub trzy centymetry, uchodziły już za duże. Nie mogłem się nadziwić, jakie ryby można na to łowić. Krzysiu mi udowodnił, że na taką przynętę da się złowić każda ryba. Małe woblery udają przecież i owada, i rybi wylęg, a taki pokarm zjadają przez cały rok nie tylko ryby drapieżne. Od czasu tego spotkania sam zacząłem robić takie woblerki. Później uczyłem się nimi łowić.

Trzeba było przecież zmienić cały sprzęt – wędkę, żyłki, nawet kołowrotek. I rzeczywiście zacząłem łowić ryby. Lepiej mi brały klenie i jazie, spomiędzy kamieni wyciągałem więcej okoni, ale łowiłem również płotki i krasnopiórki.

Z czasem zacząłem nawet dopasowywać woblery do konkretnego odcinka rzeki. Musiały być podobne do naturalnego pokarmu, jaki tam występował, i schodzić na odpowiednią głębokość. Wymagało to uważnej obserwacji wody, co z kolei wzbogacało wiedzę o rybach. Przykładem niech będzie Wisła koło Krakowa, gdzie jeździłem na zawody. Łowiło się tam dużo jazi. Brały na bardzo małe woblerki. Miały jednak swoje fochy, bo w mikroskopijna przynętę potrafiły uderzyć z taką siłą, że wędkę z ręki wyrywało, ale na kotwiczce się przy tym nie zahaczały. Kiedyś na zawodach, zdegustowany takim obrotem sprawy, siadłem na nadbrzeżnych kamieniach. Po chwili zobaczyłem, jak na płyciznę wpływa jaź. Działo się to tuż przy moich nogach. Jaź podpłynął do kamieni i wyssał z pomiędzy nich jakiś bobek, ni to ślimaka, ni pijawkę. Zrobił tak kilka razy. Powoli podsunąłem mu pod pysk podobnej wielkości tonący wobler. Jaź wziął go do pyska, ale natychmiast wypluł i więcej się nim nie interesował. Wieczorem, w hotelu, zrobiłem specjalny wobler z korpusu brązowego twistera. Złowiłem na niego dwa jazie niemal w takiej samej sytuacji. Usiadłem w trawach i maczałem wobler w płytkiej wodzie. Na dłuższą chwilę pozostawiałem go w bezruchu na kamieniu. Podpłynął jaź i palnął.

Staram się robić przynęty podobne do naturalnego pokarmu, chociaż czasami ważniejsza jest akcja. Bywa tak, że mała przynęta, żeby sprowokować rybę do brania, musi dawać silną wibrację. Innym razem ważniejsze od akcji są kolory. Czasem wobler, na który złowiłem już kilka lub kilkanaście ryb, nagle przestaje być łowny. Z jakiegoś powodu ryby go nie chcą i nic na to nie poradzisz. Ale zawsze zaczynam łowić takimi woblerami, na które wcześniej łowiłem z powodzeniem. To pewniaki i na pewno przyjdzie na nie pora. Nie ma woblera, który jest łowny przez cały sezon, w każdym razie ja takiego nie mam.

Dlatego robię bardzo dużo rozmaitych woblerów. Maluje je na przeróżne kolory, ale podczas łowienia trzymam się jednej zasady. Kiedy woda jest przejrzysta, wybieram z pudełka woblery ciemne, w kolorach stonowanych. Srebrzyste, błyskające, zostawiam na łowiska z ciemną wodą.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments