wtorek, 16 kwietnia, 2024
Strona głównaPrzynęta SztucznaINNA ROLA STRZEMIĄCZKA

INNA ROLA STRZEMIĄCZKA

Od systemików już tylko jeden krok do zbrojenia plastikowych dżdżownic. Łowienie na takie przynęty jest jeszcze wśród naszych spiningistów mało znane, ale…

Historia systemików służących do zbrojenia sztucznych przynęt ma już 25 lat. Wtedy bowiem Robert Taszarek, dzisiaj trener kadry narodowej spiningistów, zaczął przerabiać błystki obrotowe. Wówczas i on, jak prawie wszyscy wędkarze, najczęściej łowił obrotówkami krajowymi. Były powszechnie dostępne i tanie. Wprawdzie rodzima produkcja nie umywała się do zagranicznej, ale mieliśmy wiele wzorów skrzydełek oryginalnych i bardzo przy tym łownych. Należało tylko dodać im szlifu, którego w tamtych czasach brakowało wielu wyrobom, nie tylko wędkarskim. Nadawanie obrotówce owego szlifu polegało na jej kompletnej przeróbce. Zmieniało się drut, który w oryginałach przeważnie rdzewiał, szlifowało z gradu kulki i stożki, wymieniało korpusy i kotwiczki, bo rozmiarami prawie nigdy nie pasowały do skrzydełek. Po takich przeróbkach błystki kręciły się w wodzie jak mepsy.

Jedna własnoręcznie wykonana lub przerobiona przynęta zachęca do dalszej pracy. Zna się już bowiem zasady doboru korpusu do wielkości skrzydełka i wie, z jak grubej blachy trzeba wytłoczyć skrzydełko, żeby obrotówka mogła być stosowana w łowisku płytkim lub przeciwnie, bardzo głębokim. Jednym słowem ma się już wiedzę o zależnościach pomiędzy wszystkimi elementami obrotówki oraz o wpływie, jaki mają one na wyniki łowienia.

Wyzwaniem dla Roberta były pstrągi. Właśnie z myślą o nich zaczął przerabiać przynęty, bo są to ryby wymagające, nie można ich oszukać źle się ruszającą żelazną błystką. Budował więc obrotówki, które wirowały natychmiast, gdy tylko zetknęły się z powierzchnią wody. Mógł nimi swobodnie obławiać każdy podwodny rewir.

Wydawałoby się, że w obrotówce nie można już wiele wymyślić. Co najwyżej inny korpus, tak jak w naszych błystkach GLAN rodem z Miastka. Tymczasem Robert znalazł wielorakie zastosowanie dla jednego z elementów obrotówki, dla strzemiączka.

W błystkach typu Lusox obciążenie znajduje się przed skrzydełkiem. Ta szczupakowa przynęta jest prawie zawsze atakowana w taki sposób, że drapieżnika trudno zaciąć. Taszarek znalazł na to sposób. Umieścił dodatkową kotwiczkę na strzemiączku. Podniosło to skuteczność zacinania, a że kotwiczka była ruchoma, jeszcze żaden szczupak podczas holu się z niej nie uwolnił.

Wyniki były tak zachęcające, że z wielkim zapałem zabrał się do rozwijania tego pomysłu. Powstawały obrotówki z dwoma, później z trzema kotwicami, z których jedna lub dwie były umieszczone na strzemiączkach. Potwierdziło się, że zapięte na nich ryby trzymają się doskonale. Nieoczekiwanie ujawniły się też inne ich zalety. Np. chwosty zawieszane na kotwiczkach sprawiały, że obrotówka nie okręcała się wokół swojej osi, zaś same kotwiczki zawsze płynęły nad korpusem, dzięki czemu przynęta rzadziej się zaczepiała.

Z czasem Robert zaczął się rozglądać, gdzie by jeszcze strzemiączka mogły znaleźć zastosowanie. Okazało się, że można je dołożyć niemal do każdej przynęty. Obowiązuje jednak powszechna zasada, że przynęta musi być wygodna w użyciu i prosta w budowie. Nie każdy producent o tym pamięta i nie każdy ma tyle pomysłów, żeby co jakiś czas przedstawić wędkarzom propozycję nie tylko nową, ale i dobrą. Z tego właśnie powodu półki sklepów zawalone są rozmaitymi wynalazkami, które mają pewną wadę: żeby je zastosować, trzeba najpierw uważnie przeczytać dołączoną do nich instrukcję. Taszarek o tym dobrze wie, dlatego wszystkie jego przynęty, w których zainstalowano dodatkowe strzemiączko, są proste i nie nastręczają spiningiście najmniejszego kłopotu. Łatwo je zbroić plastikowymi dekoracjami lub podpinać do nich żywca. Kotwiczki na strzemiączkach nie zakłócają pracy przynęty, same zaś są ruchome, więc zawsze najlepiej ułożone do rybiej paszczy.

Od systemików już tylko jeden krok do zbrojenia plastikowych dżdżownic. Łowienie na takie przynęty jest jeszcze wśród naszych spiningistów mało znane, ale Robert liczy, że pomysł podejmą amerykańscy producenci. Tam bowiem, szczególnie w południowych stanach, łowienie bassów na długie, plastikowe robaki jest bardzo popularne. Zbrojenie systemikiem Roberta długich plastikowych wabików (dżdżownica, jaszczurka, kajman) jest bardzo proste i może tego dokonać nawet wędkarz o niezbyt dużych zdolnościach manualnych. Jest to zresztą ważne dla każdego spiningisty, nawet bardzo sprawnego, bo przynęty już uzbrojone kosztują niekiedy kilka razy więcej niż te same elementy kupowane osobno.

Obiecujące perspektywy zastosowania jego pomysłów skłoniły Roberta do dokonania prawnych zastrzeżeń. Dzisiaj wszelkie te rozwiązania chronione są patentem w kraju, zostały też zarejestrowane w USA.

Wiesław Dębicki

Ten przykład świetnie obrazuje możliwości nowego wykorzystania strzemiączka. Obok widać, w jaki sposób zbroją sztuczne dżdżownice Amerykanie. Jest to plątanina haczyków i żyłki. Tymczasm sposób ze strzemiączkami jest prosty, bardzo szybki i najważniejsze, że każdy jest w stanie tak uzbroić przynętę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments