piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaGruntNĘCENIE LESZCZY ŻERUJĄCYCH W TONI

NĘCENIE LESZCZY ŻERUJĄCYCH W TONI

Jak sprawdzić, czy leszcze mogą się pojawić w łowisku? Rzucam kilka garści zanęty, a zestaw umieszczam jak najdalej od zanęconego miejsca na wprost lub z boku. Zdarza się, że tam leszcze biorą od razu, gdy tylko spławik się wyprostuje. Wtedy przez najbliższe pół godziny.

W minionym sezonie wiele razy spotykałem się z pytaniem, a raczej wątpliwością, jaki sens ma zanęcanie leszczy, gdy się je łowi w toni na głębokości kilkunastu metrów, a do tego jeszcze używa zanęty ciężkiej, takiej jak pęcak, makaron, łubin, groch lub kukurydza. Postaram się wykazać, że takie nęcenie ma jednak sens.

Każde nęcenie budzi zainteresowanie także tych ryb, które akurat nie są głodne lub pora roku dyktuje im całkiem inną dietę. Ciekawość i chęć przebywania w pobliżu zapasu pożywienia jest bardzo silna. Nad leżącą na dnie zanętą będą więc stać tak długo, aż w końcu natura nakaże im się nasycić lub chociaż posmakować.

Dotyczy to także leszczy pływających w toni, chociaż ich przewody pokarmowe są aż nabrzmiałe od naturalnego pokarmu, co zresztą świadczy, że apetyt im dopisuje. Jestem więc przekonany, że większości mojej zanęty nie przepuśczą, a to, co przeleci głębiej, wcale się nie musi zmarnować. Być może któremuś wędkarzowi nasunie się myśl, że lepsza od ciężkiej byłaby zanęta smużąca, która długo pozostanie tam, gdzie ryby przebywają, nie nasyci ich zbyt szybko i długo utrzyma je w łowisku. Ja jednak pozostaję przy swoim i twierdzę, że ciężkiej zanęty nie trzeba się bać.

Od dziecka duża przynęta na haczyku kojarzyła mi się z dużą rybą. I pozostało mi to do dziś, reszty dokonała wyobraźnia. Makaron różnego kształtu, groch, łubin, pęczak, obłuszczony owies to stały skład mojej zanęty do połowu leszczy w toni. Wszystko to sklejam śrutą sojową, która ma trzymać ryby w łowisku, reszta ściąga z dnia na dzień coraz to większe okazy. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby leszcze szybko się moją zanętą nasyciły i opuściły łowisko. Wręcz przeciwnie, im częściej i dłużej nęcę, tym więcej ryb napływa i są coraz większe. Tylko nieliczne są objedzone makaronem lub grochem. Już wiem, co powie bystry wędkarz – że po prostu nie zdążyły wychwycić tak ciężkiej zanęty, bo szybko opadła poniżej warstwy, w której ryby żerują lub przebywają. Mogę zagwarantować, że w ciągu jednego dnia nie będziemy łowić samych dużych leszczy. Na pewno będą rozmaite: półkilowe, kilowe, a po kilku dniach także trzykilowce.

Wśród tych, co się objadły grochem lub łubinem, przeważają właśnie te mniejsze. Starym, doświadczonym leszczom, choć dużo ich stoi w obrębie nęconego łowiska, wcale nie- spieszno do wyścigu z młodzieżą. Ale gdy już się po kilku dniach sypania zdecydują, to makaronu lub nawet białych robaków na haczyku żadna drobnica nie odważy się łyknąć wcześniej.

Jak sprawdzić, czy leszcze mogą się pojawić w łowisku? Rzucam kilka garści zanęty, a zestaw umieszczam jak najdalej od zanęconego miejsca na wprost lub z boku. Zdarza się, że tam leszcze biorą od razu, gdy tylko spławik się wyprostuje. Wtedy przez najbliższe pół godziny w ogóle nie zanęcam, nawet jeżeli brań nie mam. Wiem, że muszę już tylko czekać, one i tak podejdą. Ale nie marnuję czasu i drugą wędką nadal sprawdzam dookoła łodzi, czy czasami nie napływają z kilku stron. To są stare spryciule i nawet w toni zawsze trzymają się z dala od miejsca, gdzie jest jakieś większe zamieszanie. Ich ciekawość jest jednak tak silna, że wreszcie ruszają do centrum. Na jednej wędce mam wtedy na haczyku dwa kolanka makaronu, a na drugiej jedno lub jakąś inną przynętę. Na dziesięć brań osiem mam na zestaw z dwoma kolankami.

Bogdan Barton

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments