Na przedmieściach Dąbrowy Górniczej znajduje się zespół trzech zbiorników wodnych połączonych systemem kanałów i rzeczką Pogorią wpadającą do Czarnej Przemszy. Największy, najrybniejszy i najczystszy z nich to Pogoria III, zwana też Nową Pogorią.
Zbiornik ten, otoczony terenami zielonymi, ma powierzchnię 175 ha. Powstał blisko 30 lat temu przez zalanie wyrobisk po kopalni piasku. Liczne i obfite źródła zapewniają mu dopływ czystej wody. Dno jest lekko pofałdowane, piaszczyste, miejscami kamieniste lub ilaste, mocno porośnięte. Wzdłuż brzegów od południowej i zachodniej strony ciągną się rozległe piaszczyste płycizny schodzące łagodnie do 2 – 3 m. Przeciętna głębokość Pogorii III wynosi 4 – 6 m, tylko przy starej przepompowni wymyty jest kilkunastometrowy dół. Wędkarze jednak to miejsce omijają.
Zbiornik jest od lat regularnie zarybiany karpiem. Zdarzają się okazy, przeważnie jednak łowi się sztuki do 3 kg. Sporo jest dużych linów. Leszczy nie ma zbyt wiele, za to niektóre z nich dochodzą do 3 kg. Atrakcją Nowej Pogorii jest liczące kilkadziesiąt sztuk stado ponadmetrowych amurów. Zbiornik słynie też z dużej płoci. Złowienie 40-centymetrowej płoci jest na porządku dziennym, a często trafiają się okazy ważące powyżej kilograma. W 2000 r. Ryszard Dobosz z Dąbrowy Górniczej złowił tu drugą co do wielkości płoć w Polsce o długości 50 cm i wadze 2,0 kg. Listę białej ryby zamyka rozpleniony na Pogorii karaś srebrzysty i łowiony od czasu do czasu jaź, którym zarybiono zbiornik kilka lat temu.
Ponieważ w większości miejsc łowić trzeba daleko od brzegu, a przynęt i zanęt wywozić nie wolno, prawie wszyscy tutejsi wędkarze używają lekkich gruntówek ze sprężyną. Na haczyk najczęściej zakładają makaron gwiazdki i preparowany ryż. Białe robaki i konserwowa kukurydza są rzadziej stosowane. Najpopularniejszym zapachem jest wanilia. Tylko niewielu karpiarzy stosuje kulki proteinowe. Łowcy amurów najczęściej sięgają po zestaw z kulą wodną i solidnym kawałkiem słodkiej bułki na haczyku.
Z drapieżników łowi się głównie szczupaki (na żywca) oraz węgorze i czasem sumy (na martwą rybkę). Do spiningowania z brzegu konieczne są wodery lub spodnie gumowe, żeby brodzić i obławiać krawędzie stoków. Dużo lepszym rozwiązaniem jest spiningowanie z łodzi. Można wówczas namierzyć grube sandacze i okonie, które trzymają się z dala od brzegów.
Wędkarzy tu dużo, więc późnym wieczorem i rano trudno o dobre stanowisko.
J.K.
ZBIORNIK CUDÓW
Sposób łowienia na Pogorii III wyznacza sam zbiornik. Szerokie płycizny, które ciągną się prawie naokoło, nie pozwalają stosować spławika, więc – jak wszyscy tutaj – łowię z gruntu ze sprężyną. Zestaw mam prosty: sprężyna na rurce antysplątaniowej, stoper, krętlik i przypon długości 10 – 15 cm. Przypon robię z nici kevlarowej, bo jest bardziej miękka i wytrzymalsza od tak samo grubych plecionek. Haczyk od 6 do 2. Brania pokazuje mi bombka.
Dno jest tutaj przeważnie porośnięte, więc żeby złowić rybę, trzeba przynętę podnieść wyżej. Osiągam to łowiąc na kanapki, których podstawowym składnikiem jest dmuchany ryż. Taki ryż dobrze pływa i wyciąga przynętę do góry na długość przyponu, ale jest nietrwały i szybko namaka. Dlatego trzeba dość często przerzucać wędki i zmieniać przynęty. Zazwyczaj zakładam dmuchany ryż nasycony zapachem waniliowym (można go kupić w sklepach wędkarskich), ale nie jest to konieczne. Dobre są też kolorowe kulki chlebka węgierskiego. Pomiędzy ziarenka ryżu wkładam makaron gwiazdki. Może go być tylko tyle, żeby całość razem z haczykiem utrzymywała się w toni.
Na karpia, lina i płoć stosuję najpowszechniej tu używany zapach wanilii. Gdy zależy mi szczególnie na karpiach, daję truskawkę. Zasadzając się na grubego leszcza zakładam na haczyk kanapkę składającą się na przemian z dmuchanego ryżu i cienkich plasterków czosnku. Na płoć i krasnopiórę dobra bywa kolendra.
Płocie łowię w tzw. tarlisku, na południowo-wschodniej stronie Pogorii. Na lewo od tarliska jest wiele stanowisk wyciętych w trzcinach. Biorą tam i karpie, i liny, i płocie. Z plaży po stronie zachodniej łowi się przede wszystkim karpie. Gdy w pobliże stanowiska podchodzą amury, a potrafią czasem podejść na kilkanaście metrów, rzucam im na haczyku kawałek bułki obciążony kulą wodną.
Nęcę bazą zanętową wzbogaconą odpowiednim zapachem i sklejoną mielonymi płatkami owsianymi. Zanętę dla karpi przyciemniam, dodając rozpuszczalne słodkie kakao. Ponieważ łowię daleko od brzegu, a na Pogorii zanęty wywozić nie wolno, wrzucam kulki wchodząc w woderach jak najdalej do wody. Nęcę tylko raz, bo przy takim tłumie wędkarzy mam niewielką szansę trafić dwa razy z rzędu na to samo stanowisko.
Zapach i miejsce dobieram tak, żeby na wędkę trafiały mi ryby jednego, upatrzonego gatunku, ale tak naprawdę to nigdy nie mam pewności, co, gdzie i na co mi się trafi. Nawet swojego największego amura złowiłem na spining. Nie na darmo wędkarze nazywają Pogorię zbiornikiem cudów.
Ryszard Dobosz
Dąbrowa Górnicza
NOCNE NIESPODZIANKI
W Pogorii łowię przeważnie nocą. Wtedy nigdy nie da się przewidzieć, jaka ryba weźmie przynętę. Może wziąć każda. Tylko grube liny łowiłem wyłącznie za dnia.
Łowię tak jak wszyscy tutaj – na gruntówkę ze sprężyną. Przypon długości 15 – 20 cm wiążę z plecionki 0,08 – 0,10. Wiosną łowię delikatniej, więc zakładam haki nr 4 – 6. Latem na wszystkie ryby wiążę hak dwójkę. Na hak idzie kanapka, zawsze ta sama: trzy makarony gwiazdki, dwa ziarna dmuchanego ryżu, znowu trzy makarony, na kolanku spory kęs miękiszu z bułki i na koniec jeszcze raz ryż. Dmuchany ryż i miękisz bułki sprawiają, że przynęta unosi się nad kożuchem roślin porastających dno. Gdy czasem trafię na dno czyste i chcę położyć na nim przynętę, to na hak daję mniej ryżu, a więcej makaronu. Makaron gotuję z zapachem waniliowym Sensasa, a specjalnie na karpia dodaję Karpix, też Sensasa.
Zanętę robię z dobrej bazy uzupełnionej zapachem i lekko sklejonej mielonymi płatkami. Bardzo ważna jest konsystencja zanęty. Nie może być zbyt zwięzła. Tylko na tyle, żeby dało się nią oblepić sprężynę i zarzucić. Po rzucie sprężyna musi do mnie wracać całkiem pusta.
Jeżeli na ryby wybieram się z doskoku, na parę godzin, to zanęty daję tyle, co na sprężynie. Ze względu na ryż wędki trzeba często przerzucać, więc nie jest to wcale mało. Gdy szykuję się na dłuższą zasiadkę, to przed łowieniem wrzucam w łowisko ze dwa kilogramy zanęty. Wystarczy kilkanaście rzutów sprężyną w to samo miejsce. Dłuższe nęcenie jest niestety niemożliwe, bo wokół pełno wędkarzy.
Janusz Wódkowski
Dąbrowa Górnicza