piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaBiologiaWĘGORZE WIOSNĄ

WĘGORZE WIOSNĄ

Z nadejściem cieplejszych dni węgorze wpływają w trzciny i tam objadają się larwami owadów, pijawkami, żabami itp. Rewelacyjną przynętą jest wtedy pęczek ochotek wpuszczony pomiędzy rośliny. Z trzcin jednak niezwykle trudno węgorza wyholować, bo błyskawicznie oplatają się wokół zielska, skąd nie wyrwie ich żadna siła. Dlatego czekam, aż przy brzegu zaczną buszować rybacy z agregatami. Prąd wygania węgorze na otwartą wodę, a tam już łatwiej je złowić.

Przed laty węgorzy w naszych jeziorach było w bród. Pewnego dnia, gdy tylko rybacy zakończyli poranne połowy, w trzy godziny zza pasa trzcin wyciągnąłem, na słonecznice i małe uklejki, szesnaście sztuk grubych jak ręka. Zauważył to jeden z rybaków. Nazajutrz całe jezioro było białe od pup. Wydała się moja tajemnica. Od tego czasu, każdej wiosny miejscowi rybacy najpierw biją prądem po brzegach, a na drugi dzień stawiają na jeziorze pupy. Normalnie węgorze wychodzą z trzcin dopiero na początku maja, kiedy z oczu zejdzie im błona (tworzy się ona zimą, którą spędzają zakopane w mule). Nadal przebywają wtedy w miejscach płytkich, mulistych i nasłonecznionych, lecz zaczynają już polować na drobne rybki, zwłaszcza słonecznice.

Drugim okresem dobrych połowów węgorzy są gody płoci. Na ich tarliskach gromadzą się wtedy wszystkie drapieżniki, bo rybki, pochłonięte zalotami, są bardzo łatwą zdobyczą. Zauważyłem, że węgorze najchętniej atakują szorstkie samce. Nie potwierdza to mocno rozpowszechnionej opinii, że węgorze polują na samice, bo rzekomo bardzo lubią ikrę. To samo zauważyłem podczas tarła uklei. Samce były atakowane zdecydowanie częściej.

Nasunęło mi to pomysł, by tę skłonność węgorzy do samców odpowiednio wykorzystać i zwabić je w łowisko. Do zanęty składającej się z tartej bułki i żytnich otrąb (dobrze chłoną zapachy), sklejonej klejem wędkarskim i obciążonej piaskiem, zacząłem dodawać mlecz płoci lub uklei (przepisy tego nie zabraniają, sperma widocznie jest mniej cenna niż ikra). Zanęta okazała się rewelacyjna, a przy tym skuteczna jeszcze długo po tarle (mlecz przechowuję w lodówce). Podczas jednej zasiadki wrzucam do wody jednorazowo około kilograma zanęty zawierającej mlecz z kilkunastu ryb.

Wiosną łowię węgorze na pograniczu rozległych, zacisznych, zarośniętych płycizn i otwartej wody o głębokości 2 – 3 m. Żywca umieszczam (łowię wyłącznie na spławik) pół metra od dna. W czasie tarła uklei, które w moich jeziorach trwa od połowy czerwca do początków lipca, przenoszę się na ostro opadające, niezarośnięte stoki. Ukleje bowiem trą się na przybrzeżnych płyciznach o twardym dnie, położonych blisko głównej misy jeziora. Najchętniej składają ikrę na żwirze, kamieniach, w korzeniach olch, zawsze na brzegu wystawionym na falowanie wody. W tych miejscach żywca (ukleję samca) zarzucam na stok o głębokości 5 – 6 m. Grunt ustawiam w połowie wody.

Andrzej Głuszkiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments