Wszelkie pętelki blokujące mormyszkę od spodu są zawodne, bo przynęta swobodnie obraca się na żyłce, a to pogarsza jej pracę i uniemożliwia zacięcie większości brań. Mormyszki należy mocować węzłem zaciśniętym na łopatce haczyka (A). Usztywnia to przynętę, zespala z żyłką i wędkarzem, pozwalając doskonale czuć jej ruch w wodzie. Większe mormyszki wiążemy podwójną żyłką i blokujemy od góry dodatkowym węzłem haczykowym wykonanym z wąsa pozostawionego po zawiązaniu podstawowego mocowania (B). Węzłów na mormyszkach nie zaciągamy mocno, po kilku wpuszczeniach w przerębel same się odpowiednio zakleszczą.
Niektórzy wędkarze w otwór mormyszki wciskają koszulkę igelitową, żeby chronić żyłkę przed przetarciem na ostrych krawędziach metalu. Ma to uzasadnienie w niedbale wykonanych mormyszkach ołowianych, natomiast jest zbyteczne w wolframowych, w których otwory robione są laserem. Przy kupowaniu mormyszek zwracajcie uwagę na idealną gładkość krawędzi, zwłaszcza w najmniejszych, tzw. drobinkach, bowiem w nich ochronny igelit zdecydowanie psuje pracę przynęty.
Dobre mormyszki są zbrojone w długie haczyki (ale nie przesadnie długie), które w wodzie, po nałożeniu dodatkowej przynęty, powinny przyjąć nieco pochyloną pozycję. Kąt pomiędzy żyłką a trzonkiem haczyka powinien zawierać się między 130 a 135 stopniami (C). Takie ustawienie jest niezbędne do skutecznego zacinania ryb i ukierunkowuje ich ataki na znajdujące się na haczyku ochotki, białe robaczki lub kawałki dżdżownic, które zakładamy tak, żeby grot haczyka był całkowicie odsłonięty.
Właściwy węzeł to nie wszystko. Praca mormyszki w dużej mierze zależy od jej zgrania z kiwakiem. Robocza część kiwaka, pomijając to, z jakiego materiału jest wykonany, powinna mierzyć 3 – 4 cm i, przy odpowiednim wychyleniu, zapewniać możliwość użycia mormyszek przynajmniej dwóch – trzech wielkości. Dłuższe kiwaki są podatne na zakłócenia powodowane przez wiatr. Żyłka powinna przechodzić przez kiwak bez oporów i naprężać się pod ciężarem przynęty, bez konieczności naciągania jej ręką.
(wb)