czwartek, 28 marca, 2024

ZAPORA TURAWSKA

Turawa to zbiornik retencyjny na rzece Mała Panew. Jego powierzchnia wynosi 2 tys. ha. Został wybudowany w 1938 roku. Słynie przede wszystkim z sandaczy. Ale są tu także piękne płocie, leszcze i okonie. To one będą celem mojej spławikowej wyprawy.

Z Rybaczówki na łowisko
Aby wędkować z zapory, trzeba mieć dodatkowe zezwolenie. Można je kupić w rybaczówce PZW, która znajduje się na północnym krańcu zapory. Za dzień wędkowania płacimy 5 zł.

Po wyjeździe z rybaczówki na szosę kierujemy się cały czas w lewo, aż do momentu, kiedy zobaczymy duży wał zapory (uwaga, parkowanie na drodze pod zaporą jest zabronione).

Zanęta
1,5 kg dobrej zanęty płociowej
1,5 kg zanęty bazowej
0,5 kg koprmelasy
0,2 kg konopi prażonych
2 kg chudej glinki
0,2 kg ochotki zanętowej (w zastępstwie mogą być pinki)

Ta ilość wystarczy na 3-godzinne wędkowanie, a przy nie najlepszym żerowaniu nawet na pół dnia. Żeby się dowiedzieć, jak długo nasza zanęta będzie pracować, trzeba jedną kulę wrzucić na płytką wodę. Kiedy ona przestanie pracować (tzn. nie będą już się z niej uwalniać cząstki i będzie tylko leżała na dnie), to przestanie również zanęta w łowisku. Wtedy należy wrzucić nowe kule.
Glinkę dodaję do suchej zanęty, a ochotkę do nawilżonej, tuż przed lepieniem kul. W przeciwnym razie ochotka padnie. Po nawilżeniu mieszanki, przecieram ją przez sito o 5-milimetrowych oczkach.

Gdzie są ryby?
Naturalnym żerowiskiem ryb jest półka, ale tylko wtedy, kiedy poziom wody jest mniej więcej stały. Pamiętajmy, że Turawa jest zbiornikiem zaporowym. Przy dużych zrzutach wody ryby odpływają od brzegu. Jeśli więc wody pod nogami szybko ubywa, to trzeba się przestawić na odległościówkę i łowić u podnóża kamiennej zapory, w odległości około 35 metrów od brzegu.

Gruntowanie
Na kamienistych łowiskach tradycyjne, ołowiane gruntomierze szybko giną w zaczepach. Zamiast nich można zapinać na haczyk rożek z worka foliowego i do niego wkładać kamień. Taki gruntomierz nie wpada w szczeliny, ale dobry jest tylko wtedy, kiedy łowimy tyczką. Do odległościówki radzę jednak założyć ciężarek ołowiany, bo wtedy zmierzymy głębokość szybciej i dokładniej.

Nęcenie
Pod tyczkę wrzucam 10 kul zanętowych wielkości pomarańczy. Podczas lepienia trochę je spłaszczam, żeby się nie potoczyły po spadzie poza zasięg wędki. W wodzie, podczas opadania, kule zostawiają smugę, ale pracę rozpoczną dopiero na dnie. Część składników zanęty będzie się unosić do powierzchni tworząc słup.
Pod odległościówkę najwygodniej nęcić procą. 25 kul wielkości kurzego jajka należy ulokować w okolicach 35 metra. Większość kul powinna być zlepiona trochę mocniej niż te, które wrzuca się pod tyczkę, ponieważ mniejsza kula szybciej przestaje pracować.

Zestaw skrócony
Najlepiej w dwóch szczytowych częściach wędki zamontować gumę amortyzacyjną o średnicy 0,75 mm i rozpoczynać łowienie 1,5-gramowym spławikiem mocowanym na stałe. Żyłka główna 0,12 mm, przypon 0,08 mm, haczyk nr 16. Gdy w łowisko wejdą większe ryby, trzeba założyć przypon 0,10 mm.

Odległościówka
Wędka około 4,2 metra i szybko zwijający kołowrotek z żyłką 0,16 mm. Spławiki wagglery o wyporności 8 + 2 g. Przypon 0,10 mm, haczyk nr 16.

Technika łowienia
Przynęta powinna lekko dotykać dna. Niezłe brania rozpoczynają się już po pół godzinie łowienia. Ryby są spore. W dobre dni można złowić płocie mające po 30 – 35 centymetrów. Krąpie są nieco mniejsze, ale też jest się czym pochwalić.

Bywa, że płocie i krąpie trzeba prowokować, bo brania słabną. Wtedy co jakiś czas delikatnie podnoszę spławik na 5 – 10 centymetrów ponad wodę i powoli go opuszczam. Po takim manewrze często biorą okonie, które są bardzo waleczne. Wyciągnięcie 30-centymetrowej sztuki z głębokości 4 metrów wiąże się z dużymi emocjami. Niekiedy po braniu następuje silny, pewny odjazd. Nie ma większych szans, by rybę zatrzymać. Amortyzator rozciąga się do granic wytrzymałości, aż w pewnym momencie pęka przypon. To był… sandacz! Można się ich spodziewać częściej. Czasem udaje się je wyciągnąć na brzeg, ale są to najczęściej sztuki nieduże, najwyżej kilogramowe.
Kiedy się złowi pierwszego leszcza, to znak, że trzeba wydłużyć przypon i jego część (20 – 30 cm) położyć na dnie. Leszcze mają tu przeważnie po 30 cm, czterdziestaki trafiają się rzadko. Większe, powyżej kilograma, gromadzą się u podnóża zapory i wymagają ostrożnego holu, bo zerwana sztuka płoszy całe stado, a wtedy trzeba ponownie nęcić i tracić czas na czekanie.

Kiedy brania powoli słabną – zwykle dzieje się tak po dwóch godzinach łowienia – należy zmienić metodę: sięgnąć po odległościówkę i łowić z opadu.

Rafał Bielewicz

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments