Czasem wystarczy założyć na haczyk jakąkolwiek przynętę, by już po chwili wyciągnąć z wody rybę. Zwykle jednak nie jest tak łatwo. Jeżeli w dodatku zbyt wielu osobom opowiedzieliśmy o udanych połowach sprzed tygodnia, możemy znaleźć się w bardzo niemiłej sytuacji: wędkarzy mnóstwo, a ryb tym razem jak na lekarstwo.
Nie chcą brać, co wówczas pozostaje albo wrócić do domu z niczym, albo mimo wszystko spróbować. W tym drugim przypadku wiedza o tym, jak ryby postrzegają świat swoimi zmysłami, może się okazać bardzo przydatna. Idzie wszak o to, by wśród wielu przynęt ryba dostrzegła i zaatakowała właśnie naszą. To zaś wymaga umiejętnego oddziaływania na rybie zmysły, niekiedy na kilka jednocześnie.
Wzrok
Wielkość oczu w stosunku do rozmiarów ciała wskazuje, jakie znaczenie ma wzrok dla danego gatunku ryby. Na ogół duże oczy świadczą o tym, że ich rola też jest duża, bo żywe stworzenia rzadko pozwalają sobie na luksus utrzymywania nieużywanych narządów. Aby dostosować się do warunków życia, pozbywają się wszystkiego co zbędne.
Oczy ryb są bardzo podobne do naszych, podobny jest też sposób widzenia. Polega on na odbieraniu światła o różnej długości fali. Rzecz jednak w tym, że w wodzie znacznie szybciej niż w powietrzu światło zostaje rozproszone i pochłonięte. W bardzo czystej wodzie najdalej na głębokość ponad 15 metrów dociera światło niebieskie i fioletowe. W normalnych warunkach, gdy woda jest zabrudzona i unoszą się w niej rozmaite drobiny, światło przenika znacznie płycej, przy czym zielone, żółte i czerwone dociera głębiej niż niebieskie i fioletowe.
Ryby widzą mniej więcej tak, jak ludzie podczas gęstej mgły w ciągu dnia. Bardzo bliskie obiekty oglądamy wówczas niemal tak, jak w normalnych warunkach, ale im dalej, tym jest gorzej. Ciemnych przedmiotów odległych o kilka metrów nie możemy już dostrzec, ponieważ do oczu dociera światło odbijające się od kropelek wody znajdujących się tuż przed nami; widzimy tylko otaczającą nas zewsząd białą poświatę. Podobnie ryby. To, co mają tuż przed pyskiem, widzą wyraźnie, resztę natomiast, i to zaledwie w promieniu kilku metrów, jak przez mgłę. Nic więc dziwnego, że to, co je zaciekawiło, lubią sobie pooglądać z bliska.
Wynikają z tego dla wędkarzy ważne wnioski. Wobler płynący szybko w odległości metra od ryby zostanie zapewne przez któryś z jej zmysłów zarejestrowany, ale z jej pola widzenia zniknie zanim zdoła mu się dokładnie przyjrzeć. Natomiast do przynęty prawie nieruchomej lub poruszającej się wolno w pionie ryba będzie mogła podpłynąć. Jeżeli wyda się jej atrakcyjna, być może zdecyduje się na atak. Oczy ryby najczęściej skierowane są do przodu i nieco ku górze. Można więc sądzić, że ryby widzą najlepiej to, co mają przed sobą, trochę ponad pyskiem. Dobrze zatem, by przynęta utrzymywała się w wodzie nieco wyżej niż ryby. Pamiętajmy jednak, że zmieniają one głębokość zależnie od intensywności światła, obecności żeru i innych czynników. Do tych zmian musimy się dostosowywać.
Większość ryb widzi świat kolorowo. Dowodzą tego badania laboratoryjne, które wykazały, że na przykład okonie spostrzegają wszystkie barwy tęczy. Są jednak szczególnie wrażliwe na kolor czerwony i pomarańczowy, a znacznie mniej na rozmaite odcienie żółci. Wędkarskie doświadczenie zaś pozwala sądzić, że ryby w płytkiej i przejrzystej wodzie odróżniają na pewno seledynowy od żółtego i białego, pomarańczowy od czerwonego i różowy od białego. W mętnych rzekach i żyznych stawach, gdzie woda jest mniej przejrzysta, ryby przestają rozpoznawać kolory na głębokości od 3 do 4,5 metra, zależnie od ilości światła. Podobnie jak ludzie nie widzą ich też w nocy.
Słuch
Ryby nie mają uszu zewnętrznych. Na tej podstawie sądzono niegdyś, że są głuche. Sekcje ujawniły jednak, że mają one, zbudowane podobnie jak nasze ucho wewnętrzne z błędnikiem. Dziś wiadomo ponad wszelką wątpliwość, że ryby słyszą. Brak ucha zewnętrznego łatwo wyjaśnić. Byłoby bowiem źródłem samych kłopotów. Zmniejszałoby szybkość pływania i byłoby narażone na uszkodzenia, nie dając przy tym żadnej korzyści. U zwierząt lądowych bowiem ucho zewnętrzne to tylko lejek zbierający dźwięki i kierujący je do ucha wewnętrznego. W wodzie, gdzie dźwięk rozchodzi się 5 razy szybciej niż w powietrzu i znacznie dalej, jest ono po prostu niepotrzebne. Fale dźwiękowe przenikają niemal bez zakłóceń przez ciało ryby, które ma prawie tę samą gęstość, co woda, i docierają do ucha wewnętrznego.
Ryby karpiowate i sumy słyszą najlepiej i w największym zakresie częstotliwości, od około 10, niekiedy nawet do 13.000 Hz (człowiek od 16 do 20.000 Hz). Pomaga im w tym pęcherz pławny. Jest on połączony z uchem wewnętrznym i pełni rolę rezonatora. Najgorszy słuch mają natomiast ryby pozbawione pęcherza pławnego, na przykład rekiny i płaszczki. Okonie, szczupaki i ryby łososiowate znajdują się pomiędzy tymi skrajnościami. Badania wskazują, że słyszą one dźwięki o częstotliwości od około 10 do 1000 Hz (a więc niskie), przy czym drgania do 200 Hz odbierają linią boczną. Sądzi się, że mogą usłyszeć odgłosy z odległości ponad 30 metrów, o ile po drodze nie ma przeszkód utrudniających rozchodzenie się fali dźwiękowej.
Grzechoczące przynęty na okonie i sandacze są jeszcze mało popularne, trudno więc powiedzieć, czy o ich skuteczności decyduje dźwięk, wibracja czy może wygląd. Z naszych doświadczeń zdaje się wynikać, że dźwięki mogą przyciągnąć uwagę ryb aktywnych, natomiast nieaktywne zignorują je lub nawet się ich przestraszą. Pamiętajmy, że grzechotki przyczepione do jigów lub włożone do gumek wydają dźwięki tylko wtedy, gdy przynęta uderza o dno lub jakiś inny przedmiot albo gdy energicznie nią potrząsamy. Wady tej pozbawione są żelowe kapsułki wypełnione kryształkami dwutlenku węgla. Po zanurzeniu przenika do nich woda i wchodzi w reakcję z kryształkami. Rozlegają się przy tym trzaski, które trwają około 10 minut.

Zmysł linii bocznej
Występuje on wyłącznie u ryb i płazów wodnych. Wzdłuż obu boków i na głowie ryby umieszczone są pory (otworki) połączone z wewnętrznymi kanałami. Dzięki nim ryba rejestruje drgania wody o niskiej częstotliwości, których źródłem w warunkach naturalnych jest zwykle drapieżnik, ofiara lub współtowarzysz z ławicy. Drgania takie wytwarzają też przynęty, które się wolno poruszają i lekko przy tym kołyszą. W ciągu dnia w przejrzystej wodzie ryby kierują się głównie wzrokiem, lecz nocą lub w mętnej wodzie to właśnie zmysł linii bocznej pozwala im żerować, unikać nieprzyjaciół i omijać przeszkody.
Bodźcem silnie działającym na linię boczną są nieregularne uderzenia ogonem małej, rannej rybki. Imitują je niektóre przynęty gumowe oraz jigi z piórkiem. Dlatego należą one do niezastąpionych przynęt na różne ryby drapieżne.
Węch
Rzut oka na pysk ryby wystarczy, by dostrzec nozdrza, przez które woda dostaje się do jamy węchowej i tam obmywa komórki czuciowe.
Węch wielu gatunków ryb został starannie przebadany w warunkach laboratoryjnych. Najwyżej oceniono nos węgorza. Potrafi on wyczuć substancje rozpuszczone w wodzie w stężeniu kilku cząsteczek na trylion. Znakomity węch mają także łosoś, pstrąg i ryby karpiowate. Łososie zapamiętują „zapach” strumienia, w którym przyszły na świat, i kierując się węchem wracają do niego na tarło po okresie żerowania w oceanie. Karpiowate natomiast wykorzystują swój doskonały węch w innym celu. Zaatakowane wydzielają zapachową substancję alarmową, która informuje pozostałe ryby z ławicy o niebezpieczeństwie. Ten chemiczny alarm może jednak być zwąchany także przez drapieżniki. Badania wykazały, że przyciąga on szczupaki.
Na rynku dostępnych jest wiele substancji wabiących. Doświadczenia wykazują, że mogą one rzeczywiście pobudzić do żerowania nieaktywne ryby, zwłaszcza w zimnej wodzie. Zasięg działania substancji wabiących jest jednak niewielki, wątpliwe więc, by ryby przepłynęły dłuższy dystans śladem jakiegoś zapachu. Naturalny zapach małej rybki lub larwy skłoni je do ataku z odległości najwyżej kilkudziesięciu centymetrów. Warto jednak dodać go do gumowej przynęty lub włochatego jiga, może będzie miał właśnie decydujące znaczenie.
Smak
Na substancje rozpuszczone w wodzie reaguje u ryb zarówno zmysł węchu, jak i smaku. Dlatego niekiedy trudno ocenić, czy ryba, mówiąc językiem ludzi, poczuła je nosem czy językiem. Zwłaszcza jeżeli – jak to się często dzieje, przeważnie u sumów – kubki smakowe znajdują się nie tylko w jamie gębowej, lecz rozsiane są po całym ciele. Wiemy na pewno, że sumy potrafią smakować substancje na odległość (dużo mniejszą jednak niż ta, z której czują zapach). Potrafią to jednak także pstrągi, choć kubków smakowych na ciele nie mają.
Zmysł smaku jest dla ryb bardzo ważny. On decyduje ostatecznie, czy to, co mają w pysku, nadaje się do połknięcia. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, potrafią zassać przynętę, ocenić ją i wypluć w niecałe pół sekundy. W tym czasie mało który wędkarz zdąży zaciąć. Zresztą nie ma to znaczenia, gdyż ryby mogą sprawdzać smak przynęty tak delikatnie, że wędzisko nawet nie zadrży, a tylko najmniejszy spławik lekko się poruszy. Na to pomóc mogą substancje smakowe, którymi nasyca się przynęty gumowe, aby ryby dłużej trzymały je w pysku.
Rozmaite gatunki ryb lubią różne smaki, dlatego nie ma jednej uniwersalnej substancji na wszystkie okazje. Eksperymenty dowiodły, że najmniej wybredne są pstrągi tęczowe. Trudniej zadowolić okonie. Podczas badań odpowiadały im jedynie dwa lub trzy oferowane smaki. Przeważnie był to smak skorupiaków i ryb. Jak można było przypuszczać, poszczególne gatunki reagowały dobrze głównie na smak swojego naturalnego pożywienia. Nie było to jednak regułą. Okazało się na przykład, że szczupakom odpowiada smak makreli.
W produkcji substancji smakowych dla ryb trwa ciągły postęp, warto więc próbować nowości. Kilka nowych substancji ma na przykład lepką konsystencję. Dzięki temu w chłodnej wodzie trzymają się na przynęcie prawie godzinę.
W trudnych warunkach, gdy ryby biorą niechętnie, lepsze mogą się okazać żywe przynęty. Trzeba je jednak ostrożnie nabijać na haczyk, by wykorzystać cały ich smak. W przypadku larw haczyk przebijamy przez głowę lub ogon, aby nie uszkodzić organów. W ten sposób płyn z rany sączy się stopniowo, a larwa długo pozostaje żywa i aktywna. Małym rybkom natomiast haczyk wbijamy w wargi lub w grzbiet powyżej kręgosłupa.
W pysku pokarm badany jest nie tylko przez zmysł smaku. Konsystencję pochwyconego kąska sprawdzają ryby (my to robimy językiem) organem dotykowym, który znajduje się na podniebieniu, zaraz za przednimi zębami. Jeśli przynęta zbyt różni się od zwykle zjadanego pokarmu, w pysku ryby zagości na krótko.