Liny odznaczają się nieco większą od innych ryb odpornością na ciepło, czego jednak nie należy przeceniać. Co prawda przejściowo znoszą wzrost temperatury wody nawet do 37 stopni, ale już powyżej 23,5 stopnia następuje u nich zwolnienie procesów życiowych. Latem, gdy temperatura wody gwałtownie rośnie, wiele linów ginie.
Panuje powszechne przekonanie, że liny łatwo przystosowują się do zmian zachodzących w środowisku i mogą żyć w skrajnie niekorzystnych warunkach. Przeczy jednak temu, obserwowany od wielu lat, spadek liczby tych ryb w naszych jeziorach. Z rozmaitych powodów (m.in. zanieczyszczenia, eutrofizacja, zagospodarowanie rekreacyjne) stale zmniejsza się w nich zasięg roślinności zanurzonej, wśród której żyją liny od narybku do wieku dorosłego. Ponadto ryby pozbawione kryjówek szybko padają ofiarą drapieżników.
Liny potrzebują dna mulistego lub torfowego, średniej przejrzystości wody oraz bujnej roślinności zanurzonej. Zdecydowanie unikają wód głębokich, najbardziej odpowiadają im stawy, glinianki, śródpolne oczka, wolno płynące rzeki oraz jeziora o głębokości do 6 metrów, w których zasiedlają najpłytsze rejony. Jedynie tam, gdzie z górnych, najbardziej ogrzanych partii wody wypierają je karpie, schodzą nieco głębiej. Konkurentami linów są również jazgarze i małe okonie. Przez rybaków i wędkarzy nie są cenione, więc rozmnażają się ponad miarę. Dotyczy to zwłaszcza akwenów przymorskich oraz zbiorników zaporowych. Wody to z reguły płytkie i bardzo żyzne, jednak linów w nich niewiele.
Gąszcz roślin, w którym liny przebywają przez całe życie, chroni je przed atakami drapieżników, przede wszystkim szczupaków, zajmujących przez większość roku podobne stanowiska. W naturalnych warunkach liny padają ich ofiarą tylko późną jesienią, kiedy po obumarciu roślin pozbawione są bezpiecznych kryjówek.
Liny odznaczają się nieco większą od innych ryb odpornością na ciepło, czego jednak nie należy przeceniać. Co prawda przejściowo znoszą wzrost temperatury wody nawet do 37 stopni, ale już powyżej 23,5 stopnia następuje u nich zwolnienie procesów życiowych. Latem, gdy temperatura wody gwałtownie rośnie, wiele linów ginie. Na domiar złego w tym okresie trwa ich rozród, do którego liny przystępują kilkakrotnie od czerwca do sierpnia i wysoka temperatura wody jest zabójcza dla osłabionych tarlaków. Mniej groźne są zimowe przyduchy, bo liny bardzo dobrze znoszą niedostatek tlenu, a ponadto w wodzie o temperaturze poniżej 4 stopni zapadają w letarg, który pozwala im prawie bezstresowo przeżyć nieprzyjazny czas. Dużo lepiej od innych ryb wytrzymują również zmiany pH wody. Są jednak bardzo wrażliwe na urazy mechaniczne.
Linów jest u nas coraz mniej. Przykładem są jeziora wokół Mikołajek (Bełdany, Tałty-Ryńskie, Mikołajskie i Nidzkie). W latach 1969 – 88 odławiano z nich rocznie 2,6 ton lina, co stanowiło 1,7 procent wszystkich ryb. Jeszcze w latach 70. liny łowiono regularnie. W latach 80. nastąpił gwałtowny spadek ich pogłowia, wywołany przede wszystkim zanieczyszczeniem tych wód. Podobną tendencję obserwuje się w większości jezior, nie tylko mazurskich. Dzisiaj liny stały się rybami rzadkimi i straciły znaczenie gospodarcze. Bez racjonalnego zarybiania, na co trzeba niemałych pieniędzy, trudno będzie przywrócić liny polskim jeziorom.