Rzut błystką w stado uklei może – paradoksalnie – nie spłoszyć, tylko sprowokować bolenia do ataku. Stąd właśnie biorą się uderzenia na trasie dopiero co poprowadzonej błystki.
Jeziorowe bolenie nigdy nie polują samotnie. O ile nie tworzą stada, patrolują swój obszar parami, jak myśliwce. Jeśli jeden zaatakuje ławicę uklejek, zwykle drugi z nich uderza dokładnie w to samo miejsce po około 30-40 sekundach. Pozornie wygląda to na powtórny atak tej samej ryby, ale już kilkakrotnie się przekonałem, że tak nie jest. Po nieudanym zacięciu, kiedy boleń został spłoszony, za następnym rzutem łowiłem rybę w tym samym miejscu. Dostrzegłem ten zwyczaj boleni i nawet udawało mi się go wykorzystywać, ale przez długi czas nie mogłem znaleźć wytłumaczenia. Zastanawiało mnie zwłaszcza zachowanie uklejek. Skoro zaatakowane stado rozpierzcha się na wszystkie strony, to w co uderza drugi boleń ? Czyżby uklejki tak szybko powracały na miejsce swego pogromu?
Na trop rozwiązania naprowadziła mnie uwaga wyczynowego spławikowca, że porcje uklejowej zanęty powinny być lekko zgniecione w dłoni, aby do wody wpadały z pluskiem. Chcąc to sprawdzić stanąłem kiedyś na moście nad stadem uklejek i rzucałem kamieniami obserwując reakcje ryb. Gdy do wody wpadał mały kamyk (wywoływał słaby plusk), zaciekawione uklejki natychmiast skupiały się w jego pobliżu. Upadek dużego kamienia wywoływał ich paniczną ucieczkę. Dookoła robiło się pusto, ale już po kilkunastu – kilkudziesięciu sekundach ryby napływały w to miejsce gromadnie i tworzyły skupisko znacznie gęstsze niż reszta ławicy. Im kamień (hałas) był większy, tym bardziej się ta reakcja nasilała, z tym, że wydłużała się także droga ucieczki i czas powrotu.
Z fachowej literatury dowiedziałem się, że takie zachowanie uklei jest typową reakcją obronną atakowanego stada. Ma ona zdezorientować drapieżnika, który nie jest wtedy w stanie namierzyć pojedynczych ofiar ani wzrokiem, ani linią boczną.
Dlaczego zatem takie zachowanie się uklei nie przeszkadza boleniowi, wręcz przeciwnie, wydaje mu się szczególnie odpowiadać? Jak sądzę, wyjaśnienia to sposób, w jaki boleń żeruje. Startuje on do ataku z ogromną prędkością, a zatem musi się kierować na całe stado, a nie na pojedyncze ryby. W pierwszej fazie atakuje na oślep starając się wessać w szeroko rozwarty pysk wszystko co się znajduje na jego drodze. Dopiero kiedy pierwszy atak się nie powiedzie, zaczyna ścigać jedną z uciekających uklejek. Boleń atakujący jako drugi ma znacznie ułatwione zadanie, gdyż trafia na stado mocno skupione po uderzeniu poprzednika.
Obserwacje te prowadzą do wniosku, że rzut błystką w stado uklei może – paradoksalnie – nie spłoszyć, tylko sprowokować bolenia do ataku. Stąd właśnie biorą się uderzenia na trasie dopiero co poprowadzonej błystki.
Aby wykorzystać te spostrzeżenia w praktyce, zmieniłem stosowaną dotąd taktykę rzutów. Przede wszystkim przynajmniej dwa, trzy razy prowadzę błystkę przez miejsce, gdzie przed chwilą uderzył boleń. Nie rzucam przy tym “w punkt”, ale o kilka metrów dalej. Jeśli boleń uderzył na granicy mojej wędki, nie płoszę go rzutem “na łeb”, lecz podpływam lub czekam, aż zapoluje bliżej. Ławice uklei przeczesuję jak dawniej rzucając wachlarzem, ale każdy rzut powtarzam dwukrotnie.
Jarosław Kurek