środa, 17 kwietnia, 2024
Strona głównaŁowiskoSZCZUPAKI Z NIELISZA

SZCZUPAKI Z NIELISZA

Szczupaki łowię w zbiorniku zaporowym Nielisz koło Zamościa. Jest ich tam dużo, lecz wędkarzy to nawet bardzo dużo. W weekend po zbiorniku, który ma kilkaset hektarów, pływa więcej niż sto łodzi. Robi się po prostu tłok.

Nielisz jest płytki. Głębokość wynosi przeważnie około dwóch metrów, więc szczupaki nie mają się gdzie przed wędkarzami schować. Można zatem mieć pewność, że nie ma w tym zbiorniku szczupaka, który nie zetknął się już kiedyś z jakąś przynętą. Przy życiu zostały same cwaniaki, które się nauczyły unikać wędkarskich podstępów. Żeby takiego szczupaka oszukać, trzeba mu zaproponować coś wyjątkowego i jeszcze podać to w odpowiedni sposób.

Mam dwie przynęty, na które łowię nieliskie szczupaki. Są to wahadłówki produkcji Zbyszka Dudy z Zamościa i wykonane przeze mnie woblery oklejone skórą ryb. Najczęściej łowię na wahadłówki Dudy. Są idealnie dopasowane do tego łowiska. Zbyszek robi m.in. wahadłówki przeznaczone na wody płytkie i w dodatku testuje je właśnie w Nieliszu. W czasie prowadzenia co jakiś czas obracają się wokół własnej osi. Po kilku obrotach na moment się zatrzymują i zaczynają się obracać w przeciwnym kierunku. Jest to wielka zaleta tej wahadłówki. Szczupaki atakują zwykle wtedy, kiedy wahadłówka zmienia swoją pracę. Na przykład, kiedy przestaje się obracać i zaczyna płynąć jak patyk. Kiedy to nastąpi, nie można, niestety, przewidzieć. Wiem natomiast, że blachy Zbyszka należy prowadzić powoli.

Ściągam je zatem blisko dna w tempie powolnym, ale nierównomiernym. Co kilka metrów przyspieszam lub zwalniam skręcanie żyłki. Robię to tylko kołowrotkiem. Jeżeli czuję, że błystka zahacza o dno, to zwiększam tempo prowadzenia, ale nieznacznie. I na odwrót: kiedy przez dłuższy czas nie mam kontaktu z podłożem, zwalniam tempo, aż błystka uderzy w dno. Od tego momentu prowadzę nieco szybciej.

Zdarzają się dni, kiedy szczupaki nie żerują. Są przyklejone do dna, zaszywają się w jakichś zakamarkach, nie interesują się pomykającymi nad nimi przynętami. Do brania mogą je skusić tylko przynęty szorujące po dnie. Wtedy łowię je na woblery.

Właśnie na taką okazję zrobiłem woblera przeznaczonego do wolnego prowadzenia przy dnie. Wygląda trochę jak Shad Rap, ale jest od niego masywniejszy. Jest to wobler pływający, ale mocno dociążony. Łatwo go utrzymać przy dnie. Kiedy przestaję go ściągać, powoli wypływa do góry. Ma jeszcze jedną cechę, którą lubią szczupaki: mocno zamiata ogonem, ale jego akcja nie jest agresywna.

Po rzucie zatapiam go energicznym ruchem szczytówki i szybko prowadzę, aż poczuję, że uderzył w dno. Wtedy na chwilę zostawiam go w bezruchu. Wobler powoli wypływa. Po chwili zaczynam bardzo wolno skręcać żyłkę, aż ponownie poczuję, że uderzył o dno. I tak dalej, aż wobler dotrze do burty.

Szczupaki najczęściej atakują woblera wtedy, kiedy po puknięciu w dno zostawiam go w spokoju. Mam proste tego wytłumaczenie. Kiedy wobler się rusza (przypominam: prowadzimy go powoli), szczupak ma czas, żeby mu się dokładnie przyjrzeć. Gdy po uderzeniu w dno zostawiam woblera w bezruchu, to zapewne szczupak go obserwuje i przygotowuje się do ataku. Kiedy wobler zaczyna się powoli wynurzać, to szczupak uważa, że zdobycz (pokarm) mu ucieka, więc atakuje. Żeby go jeszcze bardziej zmylić, moje woblery oklejam skórą ryb, najczęściej okoni. Dzięki temu są znacznie łowniejsze niż takie same woblery pomalowane farbami.

Zrobienie woblera i pokrycie go skórą z ryby wymaga dużej precyzji. Najpierw muszę oddzielić skórę od mięsa, wypreparować ją i wysuszyć. Do korpusu woblera przyklejam ją wikolem. Smaruję klejem, chwilę czekam, aż zmięknie i zrobi się elastyczna, i dopiero wtedy nakładam ją na korpus woblera. To żmudna praca, bo moje woblery mają nie tylko korpus oklejony skórą, oryginalne są również płetwy i pokrywy skrzelowe, a nawet oczy. Każdy wobler maluję kilkanaście razy. Kładę co najmniej dziesięć warstw podkładu i dziesięć warstw twardego lakieru powierzchniowego. Wobler jest pokryty powłoką twardą jak szkło, zęby szczupaka się po niej ślizgają.

Piotr Mołdoch, Zamość

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments