poniedziałek, 25 września, 2023
Strona główna Mucha LIPIENIE ZE ŚRODKOWEJ OPAWY

LIPIENIE ZE ŚRODKOWEJ OPAWY

W Czechach na pograniczu ostrawskim jest wiele pięknych rzek lipieniowych. Niektóre przypominają i Poprad, i Drawę. Ich odcinki, znajdujące się poniżej licznych tu zbiorników zaporowych, bardzo lipieniom i pstrągom odpowiadają. Na jesienną wyprawę wybrałem środkową część Opawy między Karlovicami a miejscowością o nazwie Nove Herminovy. Dojazd jest tam bardzo łatwy, bo wzdłuż rzeki wiedzie droga i tor kolejowy.

Woda w Opawie jest kryształowo czysta. Przy niskim stanie płynie spokojnie po różnobarwnych otoczakach i żwirze. W nurcie gdzieniegdzie rosną kępy zielska. Rzeka, przelewając się przez rumosz, w dnie powybijała dziury. Miejscami okaleczona jest bagrem, ale tutaj robią to subtelniej niż w naszym kraju. Gdzie można, zamiast lać beton, kładą głazy. W Opawie nie ma kłopotliwych zaczepów, a że na dnie przeważa piasek i drobny żwir, można łowić na delikatne zestawy. Uważać trzeba tylko na szybkich kamienistych przelewach i w miejscach, gdzie trwają prace regulacyjne.

Miejscowi muszkarze łowią lipienie na nimfy i suchą jętkę. Polują na żerujące ryby schodząc z nurtem. Nimfami przeczesują wszelkie wykroty, jamy i głęboczki. Specyficzną tutejszą metodą jest połów z trzema nimfami. Ostatnia z nich, dolna, dzięki swym rozmiarom i dużej ilości nitki ołowianej, pełni rolę obciążenia. Przypomina wyrośniętą hydropsyche lub chruścika domkowego. Następne dwie, wyraźnie lżejsze i mniejsze, są umieszczane co 20 – 25 cm na trokach o długości 5 – 8 cm. Z reguły są to imitacje kiełża lub larw ochotki.

Samo łowienie przypomina przepływankę z przytrzymywaniem. Gdy wraz z kolegą byłem tu jesienią, nad wodą roiła się właśnie jakaś popielata mała jętka. Na powierzchni raz po raz pokazywały się kółka. Akurat wtedy trafiła się kontrola dokumentów. Strażnicy polecili nam kiełże, pełno tego było w kępach traw. Na razie jednak wytrwale łowiliśmy suchą muchą (jętka cdc 18 – 22). Brań mrowie, a lipienie wybarwione i silne. Wszystkie miały od 27 do 32 cm. Lekki wiatr zaczął strząsać owady z liści. Wtedy ryby dostały amoku. To już nie były kółka, ale deszcz. Trwał niestety krótko, lecz wspomnienia pozostały na długo.

Kazimierz Żertka
Zdjęcia: Petr Folwarczny (Czechy)

Poprzedni artykułSANDACZE PONIŻEJ TAMY
Następny artykuł…JARZĘBIAK…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments