czwartek, 12 grudnia, 2024
Strona głównaSpławikRYBY GŁÓWNEGO NURTU

RYBY GŁÓWNEGO NURTU

Wielką atrakcją Gwdy są certy. Łowię je w dolnym odcinku, poniżej Krępska, gdzie Gwda z rzeki górskiej przechodzi w nizinną, więc można stosować przynęty zwierzęce. Cert nie jest dużo, ale trafiają się sztuki ważące więcej niż kilogram, które przypływają tu na tarło aż z Bałtyku. Od kolegów wiem, że łowi się je również w Noteci, najczęściej poniżej śluz Walkowice i Nowe, a także w Drawie.

W Gwdzie certy spotykam w miejscach o żywszym prądzie i piaszczysto-żwirowym dnie, na głębokości od metra do dwóch. Uparcie trzymają się głównego nurtu, wyraźnie stroniąc od miejsc zarośniętych. Tylko w okresach dużej wody łowię je przy brzegu, lecz zawsze za pasem wodnych traw. Najlepsze są zagłębienia dna poniżej wypłyceń oraz końcówki rynien. Na uwagę zasługują także zakręty, gdzie nurt podmywa brzeg i odbija na środek, oraz spowolnienia prądu za powalonymi drzewami, tamkami ułożonymi przez ludzi z kamieni lub uformowanymi przez rzekę z naniesionych pni, gałęzi lub patyków.

Do zwabiania cert używam środków bardzo zwyczajnych. Na ogół są to dwa kilogramy rzecznej zanęty na płocie, torebka tartej bułki, paczka prażonych konopi, pół kilograma mielonego biszkoptu lub sucharów, trochę wyprażonych i zmielonych własnoręcznie nasion słonecznika i dużo białych robaków (około litra). Zanętę mocno zlepiam klejem PV-1 i obciążam drobnym, starannie wypłukanym żwirem. Jest on równocześnie podłożem, którego chwytają się robaki w obronie przed prądem. Kule wrzucam na początek spadku dna, żeby się stoczyły w dół, gdzie będą wolno rozmywane. W zasadzie można użyć każdej dobrze smużącej zanęty, bo składniki spożywcze mają tylko zwabić ryby i sprowadzić robaki na dno. Certy, inaczej niż płocie lub leszcze, nie zjadają pokarmu roślinnego. Dla nich liczy się tylko mięso: larwy owadów lub ślimaki, które wychwytują ze smugi rozmywanej zanęty.

Łowię metodą skróconego zestawu 11,5-metrową tyczką z gumowym amortyzatorem o średnicy 1,5 mm. Ta długość pozwala sięgnąć wędką za przybrzeżne zielsko i poprowadzić przynętę w głównym nurcie rzeki. Używam spławików o wyporności od 2 do 8 gramów. Obciążeniem są dwie łezki umieszczone na żyłce głównej (0,12 mm). Jedna w połowie głębokości wody, gdzie woda płynie najszybciej, druga nad 30-centymetrowym przyponem z żyłki o średnicy 0,09 mm. Przy takim rozłożeniu ciężarków spławik spływa nieco wolniej niż prąd. Zestaw przegruntowuję o około 20 centymetrów. Na haczyk (nr 12 – 14 z długim trzonkiem) najczęściej zakładam dwa białe robaczki w kolorze naturalnym, ale za każdym razem próbuję również robaków barwionych. Czasami skuteczniejsze są żółte lub zielone, niekiedy trzy – cztery różnokolorowe pinki.

W Gwdzie ryby są nauczone wychwytywać pokarm z toni, najchętniej biorą przynęty spływające z prądem. Zestaw prowadzę w smudze zanęty, tocząc przynętę po dnie. Na przemian to ją przytrzymuję, to puszczam swobodnie z prądem. Do brania prowokuję ryby płynnymi ruchami spławika; lekko go unoszę
i natychmiast znów kładę na wodę, ale kilkanaście centymetrów dalej. Podczas zarzucania lub nęcenia nie kładę szczytówki na wodzie, żeby w płytkim łowisku tych ostrożnych ryb nie spłoszyć.

Certy bardzo rzadko biorą już na początku, najczęściej pierwsza ląduje w siatce dopiero po złowieniu kilku grubszych płoci albo leszczy. Nigdy nie wchodzą w kule zanętowe, lecz ustawiają się kilka metrów niżej i zbierają robaki niesione prądem. Po pewnym czasie, gdy kule wrzucone przed wędkowaniem zostaną rozmyte, większość brań mam na samym krańcu łowiska. Kiedy zestaw kończy spływać, mocno go przez kilka sekund przytrzymuję i zacinam w ciemno. Wtedy łowię certy największe i najostrożniejsze.

Robert Surmacz

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments