Wprawdzie wzdręgi to ryby spokojnego żeru, ale jeśli tylko nadarzy się okazja, chętnie zjadają też narybek i opadające na wodę owady. Swoje drapieżne skłonności przejawiają zwłaszcza wiosną i na początku lata, kiedy w przybrzeżnej wodzie roi się od dopiero co wylęgłych rybek. W maju, gdy ze spiningiem w ręku szukamy w jeziorze szczupaka albo okonia, warto rozglądnąć się także za krasnopiórkami. To nie tylko ryby przepięknie ubarwione, ale i bardzo waleczne.
Wzdręgi trzymają się wód płytkich i nigdy nie wypływają poza porośniętą strefę przybrzeżną. Chętnie przebywają przy trzcinach, na porośniętych płyciznach lub w grążelowych zatokach. Najłatwiej je wypatrzyć w ciepłe, spokojne dni, kiedy żerują przy samej powierzchni, oczkując, a nawet wyskakując nad wodę. Zwykle pływają w niewielkich stadach wzdłuż pasa roślin. Wolne ściąganie przynęty przy powierzchni zwykle dość szybko przynosi kilka brań następujących jedno po drugim. Ataki są agresywne, mocne, wzdręgi biorą przynętę pewnie i bardzo rzadko chybiają. Stadko jednak nie zabawia długo w jednym miejscu, szybko odpływa poza zasięg rzutów. Łatwo je spłoszyć nieudanym zacięciem lub głośnym zachowaniem.
Kiedy brodzimy brzegiem jeziora, ściganie oddalającego się stada nie ma większego sensu. Ryb nie dogonimy. Poza tym najczęściej będzie to niemożliwe, bo na przeszkodzie stanie nam pas trzcin albo zbyt głęboka woda. Lepiej poczłapać dalej i próbować szczęścia gdzie indziej. Każde dobre miejsce warto zanęcić. Na spiningowych zawodach robić tego nie wolno, ale gdy się łowi dla czystej przyjemności – czemu nie. Wystarczy co jakiś czas wrzucić do wody luźną kulkę zmoczonych płatków owsianych wymieszanych z białymi robaczkami. Powoli opadająca zanęta szybko zwabi wzdręgi do łowiska i będą tam krążyły zanim nie wyjedzą ostatniej kruszyny.
Z powierzchni łowi się wzdręgi średniej wielkości. Dużych, nierzadko kilogramowych sztuk należy szukać nieco głębiej i raczej na otwartej wodzie. One jednak nie dają się już tak łatwo podejść. Rzucać trzeba naprawdę daleko, a dokonać tego miniaturową przynętą to nie takie proste. Konieczny jest lekki, dynamiczny kij i kołowrotek ze szpulą dalekiego rzutu idealnie nawijający żyłkę. Ta z kolei nie może przekraczać średnicy 0,16 mm, najlepiej żeby miała 0,12, a nawet 0,10 mm. Czasem, choć sprzęt mamy odpowiedni, ryb nie udaje się nam sięgnąć. Wtedy, zamiast wiązać coś cięższego, zdecydowanie lepiej zacisnąć na żyłce dwie lub trzy średniej wielkości śruciny. Nie tylko wydłuży to rzuty, ale jeszcze usztywni nieco zestaw. To z kolei ułatwi głębsze prowadzenie przynęt i zacinanie ryb.
Robert Surmacz