czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaMuchaWIOSENNY STREAMER

WIOSENNY STREAMER

Koniec kwietnia i początek maja to doskonały okres połowu pstrągów potokowych na sztuczną muchę. W tym czasie one jeszcze rzadko żerują przy powierzchni. Dlatego głównie stosuję streamery oraz duże muchy mokre, bo najłatwiej nimi trafić na ryby stojące zwykle w głębszych miejscach przy dnie. Poza tym wiosną duża przynęta działa selektywnie, interesują się nią prawie wyłącznie ryby już wyrośnięte. Streamera rzadko atakują klenie (zaczynają dominować w pomorskich rzekach pstrągowych), tylko czasem skusi się na niego szczupak.

Łowię na muchy nieobciążone, wiązane na przedłużonych haczykach nr 6 – 10. Najczęściej zakładam muddlera. Jego tułów wykonuję ze złotego mylardu, skrzydełka z czarnego marabuta, główkę z przystrzyżonej sarniej sierści, a ogonek z marabuta czerwonego. Skuteczna jest również czarna pijawka (tułów czarna chenille, główka jaskrawoczerwona chenille, ogonek czarny marabut). Jako skoczka zakładam dużą mokrą muchę, najczęściej klasycznego march brown male. Zawieszony pół metra nad streamerem jest przez pstrągi atakowany bardzo rzadko, ale dobrze pokazuje położenie przynęty głównej.

Do łowienia na streamery używam wędziska klasy 6/7 o długości 2,70 m. Sznur pływający z końcówką tonącą (F/S) zaopatruję w przypon o średnicy 0,18 mm, rzadziej 0,20. Przyznaję, że to dość cienkie żyłki, nagłym atakiem potrafi je zerwać nawet 30-centymetrowy pstrąg, ale pod koniec kwietnia woda w moich rzeki jest już zwykle, po wiosennych roztopach, wyklarowana. I zanim znów zmętnieje (wraz z początkiem wegetacji roślin), ryby są bardzo ostrożne. Przypon ma długość od 1 do 2 metrów. Im woda głębsza, tym jest krótszy, żebym mógł dobrze streamera zatopić.

Łowienie na streamera nie jest skomplikowane. Brodząc w dół rzeki rzucam lekko pod prąd, wysnuwając kilkanaście metrów linki. Tak długie rzuty są konieczne, żebym mógł głęboko poprowadzić muchę lekką, bo nieobciążoną. Kładę ją trzy – cztery metry przed interesującym mnie miejscem i po zatopieniu naprowadzam łukiem nad domniemaną kryjówkę pstrąga. Co jakiś czas linkę poprawiam, żeby się nie wybrzuszała, bo wtedy streamer spływałby zbyt szybko. Wędkę cały czas prowadzę za linką tak, by była jej przedłużeniem. W takiej pozycji ona co prawda nie zamortyzuje uderzenia ryby, ale dobrze pokaże moment brania, gdyż atak nawet niewielkiego pstrąga odczuwa się jako mocne szarpniecie. Wtedy wystarczy unieść kij, by pewnie rybę zahaczyć.

Większe pstrągi zawsze holuję w stronę nurtu. Tam ryba musi pokonywać nie tylko opór wędki, ale również prądu, więc dość szybko się męczy. Pstrąg, sprowadzony zaraz po zacięciu na spokojną wodę, może robić gwałtowne zrywy. Często się przy tym odhacza lub zrywa żyłkę.

Piotr Perec
(not. wb)

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments