Początek czerwca jest doskonałą porą na wielkie szczupaki, bo dopiero późną wiosną największe odbywają tarło na zarośniętych stokach podwodnych wzniesień. Jeszcze jakiś czas po godach kręcą się w tych miejscach i intensywnie żerują. Mówi o tym wielu łowców jeziorowych kolosów.
Te spostrzeżenia potwierdzają również rybacy, którzy właśnie o tej porze roku wyławiają najwięcej kilkunastokilogramowych szczupaków. Później, jak twierdzą, szukaj wiatru w polu.
Czerwiec na podwodnych górkach porośniętych rdestnicą i rogatkiem, które jeszcze nie tworzą zwartego kobierca, to czas na szczupaki. Dobre miejsca to również krawędzie ławic przybrzeżnych, ale tych, które daleko wychodzą w jezioro i tylko takie, które mają wysoką, podwodną roślinność. Duże szczupaki bywają z reguły bardzo ostrożne, unikają prześwietlonej wody, więc się trzymają z dala od brzegu. Dlatego wybierają górki podwodne i rafy, bo w ich pobliżu są głębiny dające im, w razie czego, dobre schronienie. Po tarle – nieruchawe i powolne – atakują tylko pewną zdobycz, długo znajdującą się w ich polu widzenia.
Dlatego tak bardzo skuteczne są żywce, zwłaszcza płocie, ale nie drobiazg, lecz kilkunastocentymetrowe ryby. Przynętę najlepiej umieścić tuż przy roślinach, na pograniczu słońca i cienia (w takich miejscach najbardziej lubią czaić się szczupaki). I… czekać, przerzucając co jakiś czas żywca w inne miejsce. Nie ma sensu pływać, bo możemy spłoszyć rybę życia.
Inna taktyka obowiązuje po gwałtownym załamaniu się pogody, gdy przyjdą deszcze i silne wiatry. Woda zmienia się w bulion, w którym unosi się mnóstwo larw owadów i wypłukiwanych z roślin skorupiaków. W takich warunkach drobnica się szybko najada i chowa w roślinności. Krócej też trwa żerowanie szczupaków. Wtedy trzeba dużo pływać i często zmieniać łowiska. Kilkanaście minut wystarczy, by upewnić się, czy w danym miejscu są aktywne szczupaki. Wiatr marszczący wodę jest sprzymierzeńcem wędkarza, ponieważ fala chroni nas przed oczyma szczupaka.
Podczas brzydkiej pogody lepiej od żywca sprawdza się spining i duża wahadłówka. Lekka i mocno wykrępowana blaszka daje się bardzo wolno prowadzić, a chwilowe przerwanie zwijania żyłki, nie przerywa jej pracy. Błystka opadając kolebie się na boki, mieni się w słońcu, jak uciekająca rybka. Spiningować należy z rozwagą, dokładnie penetrując całą toń wody, od dna do powierzchni.