czwartek, 10 października, 2024
Strona głównaSpinningTRZY RAZY SZCZUPAK

TRZY RAZY SZCZUPAK

Przyjęło się sądzić, że szczupakowa błystka powinna w wodzie błyszczeć, zgodnie ze swoją nazwą. Naprawdę zaś nie zawsze jest to wskazane. W wodzie czystej, a w dodatku prześwietlonej ostrym słońcem, iskrząca się srebrem lub złotem blaszka wyraźnie drapieżniki odstrasza. W pochmurny dzień też lepiej nie sięgać po wypolerowane na lusterko błystki, lecz użyć przynęt w jaskrawym kolorze (pomarańczowy, żółty, fluo). Nieraz widziałem, jak nagły refleks spłoszył atakującego szczupaka, który błystkę miał już przed pyskiem. Ta uwaga odnosi się również do woblerów, bo ich lakierowa powłoka też w wodzie mocno błyszczy, zwłaszcza dopóki są nowe. Młodym szczupakom takie podejrzane błyski może nie przeszkadzają, ale starszym, doświadczonym, na pewno tak, i to bardzo.

Dlatego wiosną i w czystych wodach staram się używać tylko starych przynęt, które zdążyły już zmatowieć. Ich zapas szybko się jednak wyczerpuje i muszę sięgać po dublety. Błyszczące nowością wahadłówki i skrzydełka wirówek przecieram popiołem (może być z papierosa) albo wodoodpornym flamastrem maluję na nich paski lub kropki (czerwone, niebieskie). Woblerom dodaję paski poprzeczne, co upodabnia je do okoni (jak wiadomo, okonie to jedna z głównych zdobyczy szczupaków). Jeśli jednak nie chcę psuć rysunku na przykład płoci lub uklei, delikatnie szlifuję korpus woblera drobnoziarnistym papierem, a potem wcieram w niego palcem odrobinę ciemnego tuszu z flamastra.
Roman Suwik

Duże wahadłówki
W czerwcu największe szczupaki wychodzą na płycizny. Kto wtedy łowi w głębokich jeziorach, ma niepowtarzalną okazję, by zdobyć swoją rekordową sztukę. Wybujała już o tej porze roślinność i kładące się na wodzie liście grążeli zapewniają drapieżnikom dobre kryjówki. Przy zielsku gromadzi się też mnóstwo białych ryb, większość z nich odbywa jeszcze tarło. Nie należy się zrażać, że woda ma tylko pół metra głębokości, bo to wcale nie znaczy, że nie ma tam szczupaków.

W płytkich miejscach stosuję duże, wygrzbiecone, ale lekkie jak piórko wahadłówki. Moimi faworytami są wykonane z bardzo cienkiej blachy dewary, orkle i heinze. Sam też wyklepuję podobne do nich błystki. W wodzie wyglądają bardzo naturalnie i mają wspaniałą zaletę: także na płyciźnie dają się wolno prowadzić, kołyszą się przy tym na boki. Na trzonek kotwiczki lubię naciągnąć małego czerwonego twistera. Tak ozdobioną przynętę szczupaki chwytają z większą agresją, często też ponawiają chybiony atak.

Krótkimi rzutami (10 – 20 m) dokładnie przeczesuję dziury i korytarze wśród roślin. Błystkę prowadzę tak, żeby jak najdłużej tańczyła w jednym miejscu. Często przeciągam ją wyłącznie kijem, na kołowrotek nawijam tylko luz żyłki. Jeżeli nic nie stoi na przeszkodzie, od czasu do czasu kładę przynętę na dnie, by ją po chwili raptownie oderwać i poprowadzić kilka metrów sprinterskim tempem. W płytkiej wodzie szczupaki często atakują ofiary znajdujące się przy powierzchni.

Lekkie wahadłówki są, wbrew pozorom, mało czepliwe, zwłaszcza gdy się je uzbroi w pojedynczy haczyk, a jego grot zamaskuje twisterkiem. Wtedy sprytnie przemykają w gęstwinie roślin, nic przy tym nie tracąc na łowności. W przeciwieństwie do innych przynęt, trochę uczepionego zielska im nie szkodzi. Nadal dają się wolno prowadzić i robią w wodzie dużo zamieszania.o

Wojciech Pilarczyk

Skacząca guma
Wiosną szukam w rzekach szczupaków przy podmytych brzegach, na wypłyceniach pomiędzy główkami, przy ujściach dopływów i starorzeczy, a przede wszystkim na zdecydowanych spadkach dna. Najlepiej nadają się do tego duże twistery i rippery. Gumka stawia wodzie znacznie mniejszy opór niż tej samej wielkości błystka lub wobler. Łatwiej ją też opuścić do dna lub wprowadzić pod przeszkodę.

Miękkie przynęty prowadzę łagodnymi, wysokimi skokami, z jednoczesnym opukiwaniem dna. Uzyskuję to przez unoszenie i opuszczanie szczytówki. Robię to w umiarkowanym tempie. Uważam też, by żyłka była cały czas napięta. Twister lub ripper przypominają wtedy chorą albo skaleczoną rybkę. Łowiąc z prądem lub prowadząc przynętę wachlarzem (np. po to, żeby weszła pod zwalone drzewo), ściągam ją kołowrotkiem krótkimi skokami po dnie.

Takie prowadzenie przynęty zdaje egzamin, kiedy szczupaki odpoczywają przy dnie. Zawodzi, jeżeli ruszyły na łowy. Wtedy trzeba szukać innych sposobów. Drapieżniki żerują zwykle w górnych warstwach wody. Nie zauważają zdobyczy znajdującej się zbyt głęboko, bo doskonale widzą tylko to, co jest u góry i po bokach. Wykorzystują to niekiedy ich ofiary. Gdy poczują się zagrożone, opadają na dno. Z góry drapieżnik ich nie widzi. Nie zobaczy także przynęty. Kiedy więc szczupaki szukają pokarmu, są aktywne, lepiej dość szybko ściągać przynętę 1 – 1,5 metra nad dnem i co kilka obrotów korbką robić dwu- lub trzysekundowe przerwy. Taka technika spiningowania pozwala długo utrzymać przynętę na wybranej głębokości, a nagłe zwroty są dla szczupaka silną prowokacją.

Jacek Gawroński

Na martwą rybkę
Od dwóch lat łowię szczupaki na martwą rybkę. Ten sposób podpatrzyłem w Niemczech, gdzie na skutek protestu ekologów żywych ryb na haczyk zakładać nie wolno. Dodam, że robię to coraz chętniej, bo wyniki mam teraz lepsze niż wtedy, gdy łowię na żywca.

Przynętą mogą być wszelkie rybki, jakie uda nam się złowić, a więc małe płotki, uklejki, kiełbie, krąpiki itp. Najlepiej, żeby były świeżo wyjęte z wody i uśmiercone. Delikatnie zgniatam im łebki i w kilku miejscach nacinam skórę. Rozchodzący się w wodzie zapach krwi szybko zwabia drapieżców. Martwą rybkę zbroję w systemik z dwoma haczykami: jednym przebijam pyszczek, drugim nasadę ogona. Łowię z gruntu. Nad 40-centymetrowym wolframowym przyponem umieszczam lekki ciężarek przelotowy.

Rzucenie martwej rybki na chybił trafił mija się z celem. Przynęta może pogrążyć się w mule lub w roślinności, a tam drapieżnik jej nie znajdzie. Dlatego na łowisko wybieram czyste blaty i stoki, gdzie gromadzi się drobnica. Z łodzi penetruję również podnóża podwodnych górek i garbów, głębokie rynny i doły. Gdy przynęta opadnie na dno, naprężam żyłkę, żeby przypon się wyprostował. Unoszę kij i powoli ściągam zestaw do siebie, wlokąc rybkę po dnie. W obiecujących miejscach trzymam ją przez 2 – 3 minuty, po czym znów wolno kręcę kołowrotkiem. Mniej więcej po godzinie rybka sztywnieje, więc zakładam świeżą.

Branie objawia się przytrzymaniem przynęty, o wiele rzadziej gwałtownym uderzeniem. Wówczas, jak przy łowieniu na żywca, pozwalam szczupakowi wysnuć trochę żyłki. Zacinam, kiedy zaczyna się szybko oddalać. Co roku, przy okazji polowania z martwą rybką na szczupaki, udaje mi się złowić kilka sandaczy, węgorzy i dorodnych okoni.

Roman Sztornia

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments