środa, 13 listopada, 2024
Strona głównaSpinningJAZIE NA SPINING

JAZIE NA SPINING

Wiosna to dobry okres na łowienie jazi. W połowie kwietnia (po mroźnej zimie dopiero w maju), wracają one do macierzystej rzeki z małych dopływów, w których odbyły tarło. Są wygłodzone i przez krótki czas intensywnie się odżywiają. Przebywają wtedy blisko brzegu. Później rozchodzą się po całej rzece i trudno je znaleźć.

Wiosną jazie łowi się najlepiej przy podwyższonym stanie wody. Szybki nurt zapędza je w spokojniejsze miejsca. Ich schronieniem stają się wówczas zatoki, wyrwy brzegowe, wymyte burty, doły za główkami itp. W poszukiwaniu pokarmu wychodzą na niedawno zalane odcinki brzegu. Bardzo dobre są też okolice materaca faszynowego, ale tam trzeba się liczyć ze stratą wielu przynęt, bo trzeba je prowadzić wolno i raczej w pół wody i przy dnie niż przy powierzchni.

Sposób na znalezienie jazi jest jeden: trzeba z wędką w ręce tak długo przeszukiwać rzekę, aż się trafi na ich stado. Wtedy z jednego stanowiska można wyjąć kilka ryb. Obserwacja wody w poszukiwaniu oczkujących ryb, tak przydatna latem, nic tu nie pomoże. W kwietniu jazie nie podnoszą się jeszcze do powierzchni, trzymają się blisko dna.

Na jazie wybieram się z małymi obrotówkami i woblerami. Oczywiście obrotówki powinny się kręcić. Niestety, z tym wśród małych modeli jest różnie. Moje sprawdzone blaszki to AU LION DOR i hiszpanki ze skrzydełkami srebrnymi i podmalowanymi na black fury oraz typu Long w kolorze matowego srebra. Woblerów używam nie większych niż 5 cm, w rybich kolorach (srebrne i złote z ciemnym grzbietem). Według mnie najlepsze są modele tonące, o agresywnej akcji, które łatwiej się prowadzi blisko dna. Woblery pracujące agresywnie są częściej produkowane w wersji pływającej.

Można je dociążyć, owijając trzonek kotwicy taśmą ołowianą. Ponieważ przynęty są lekkie, żyłka może być cienka (0,18 – 0,20 mm), a kij delikatny. Taki zestaw pozwala na dalekie i precyzyjne rzuty.
Wiosną jazie nie podnoszą się jeszcze do powierzchni wody w poszukiwaniu owadów. Trzeba ich szukać przy dnie. Można je tam łatwo spłoszyć rzucając im przynętę na głowę. Dlatego jeśli znajdziemy miejsce, w którym ich się spodziewamy, kilka pierwszych rzutów trzeba oddać w bok i pozwolić, żeby prąd wody zniósł przynętę tam gdzie trzeba.

Najpierw rzucam obrotówkami. Z jednego stanowiska wykonuję kilka rzutów starając się, żeby za każdym razem przynęta płynęła inną trasą, ale zawsze blisko dna. Żyłkę skręcam bardzo wolno. Jeśli w pracy błystki poczuję jakieś zaburzenia, zmieniam ją na inną lub zakładam wobler i ponawiam rzuty w to samo miejsce. W głębszych łowiskach lub przy większym uciągu obrotówki nie mogę sprowadzić do dna. Wtedy lepsze są woblery. Prowadzę je powoli i regularnie, a po każdym kontakcie z dnem lekko podrywam szczytówkę wędki.
Tam, gdzie spodziewam się jazi, łowię także inne ryby.

Klenie to normalny przyłów, ale trafiają się także szczupaki, które stoją trochę bliżej brzegu. Mało kiedy udaje się je wciągnąć. Najczęściej strzelają w żyłkę i ją obcinają. I nie ma na to rady. Słyszałem wprawdzie, że komuś udało się złowić jazia na błystkę z cienkim wolframem. Mnie natomiast nigdy, chociaż często próbowałem. Klenie, owszem, łowiłem często, ale jazia nigdy.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments