piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaŁowiskoZALEW KORONOWSKI

ZALEW KORONOWSKI

Zalew Koronowski na Brdzie powstał w 1962 roku. Zapora w Pieczyskach koło Koronowa spiętrzyła rzekę na wysokość dwudziestu metrów. Woda zalała nie tylko dolinę Brdy, ale też połączyła w jeden zbiornik liczne jeziora i sąsiednie doliny. Powstał zalew o powierzchni 1660 hektarów.

Zalew Koronowski otaczają sosnowe lasy, które łączą się na północy z Borami Tucholskimi. Kształt zalewu jest nieregularny. Przy długości około 36 kilometrów, jego szerokość waha się od kilkudziesięciu do 1500 metrów. Linia brzegowa ma około 102 kilometry. Zalew można podzielić na trzy części. Pierwsza z nich to kilkunastokilometrowy górny odcinek od Gostycyna do Wielonka. Poza kilkoma rozlewiskami szerokość zalewu nie przekracza tam trzystu metrów. Przypomina on bardziej śródleśne starorzecze niż duży zbiornik zaporowy. Główna, najszersza część zbiornika, rozciąga się pomiędzy Tylną Górą, Romanowem i Pieczyskami. Wąski przesmyk łączy ją z 11-kilometrową odnogą utworzoną przez dawne jeziora Lipkusz i Białe połączone tak zwanym kanałem lateralnym (bocznym). Część kanału przekopano sztucznie, część tworzą zalane doliny. Woda z jeziora Białego przez elektrownię w Samociążku i kanał zrzutowy trafia z powrotem do Brdy.

Przez kilkanaście lat po zalaniu woda w zbiorniku była bardzo czysta, a wśród ryb przeważał szczupak, okoń i płoć. Pstrągi potokowe z Brdy zadomowiły się w zalewie tworząc miejscową formę troci jeziorowej. Jakość wody pogorszyła się gwałtownie w latach siedemdziesiątych. Doprowadziły do tego głównie ścieki z masowo budowanych ośrodków wypoczynkowych. Teraz każdego lata wodę pokrywają zakwity, a płycizny coraz bardziej zarastają. Przejrzystość wody poza okresami zakwitów wynosi około pół metra. Zanikły trocie, przerzedły stada płoci, rozpanoszył się leszcz i krąp. Gwałtownie rozmnożyła się też ukleja – podstawowy pokarm sandacza, który pojawił się tu na początku lat osiemdziesiątych i coraz wyraźniej wypiera szczupaka, choć Koronowo ciągle jeszcze jest świetnym łowiskiem szczupakowym. Z rzadka łowi się też karpie, sumy, węgorze, miętusy, jazie, wzdręgi, liny i karasie srebrzyste.

Za najlepsze łowisko uchodzi główna część zalewu. Jest to 7- kilometrowy odcinek o szerokości przeszło 800 metrów. Stare koryto Brdy, gdzie głębokość sięga 20 metrów, wije się wzdłuż prawego brzegu, a od Romanowa do zapory w Pieczyskach biegnie środkiem zbiornika. Wzdłuż lewego brzegu ciągną się rozległe płycizny, których głębokość nie przekracza pięciu metrów. W połowie długości przecina je stromy podwodny wąwóz głęboki na 10 – 12 metrów. Biegnie prostopadle do starego koryta Brdy, na przedłużeniu przesmyku łączącego tę część zalewu z jeziorem Lipkusz. Wymyła go struga odprowadzająca przed powstaniem zalewu nadmiar wody z tego jeziora do Brdy.

Szczupaki można złowić wszędzie, ale przy trzcinach i na zarośniętych płyciznach trudno o okaz przekraczający pięć kilogramów. Duże szczupaki, dochodzące tu nawet do dwunastu kilogramów, łowi się przy dnie na stokach pokrytych zatopionymi krzakami. Wiosną i latem szczupaki czatują na głębokości od pięciu do ośmiu metrów. Poczynając od września wędkarze przeczesują także najgłębsze miejsca zalewu. Zaczepy, wśród których stoją szczupaki, najłatwiej znaleźć na stokach wzdłuż starego koryta Brdy. Dużo zatopionych olszyn i karczy po wyciętych drzewach spotyka się w samym korycie. Bardzo dobrym łowiskiem, zwłaszcza jesienią, są zakrzaczone strome stoki wąwozu rozcinającego płycizny. Miejscowi wędkarze niechętnie zdradzają swoje miejscówki. Źle widziane jest także podpływanie do zakotwiczonych łodzi. Przyjezdny wędkarz, o ile nie ma echosondy albo miejscowego przewodnika, skazany jest na sondowanie dna w poszukiwaniu zaczepów.

Nad blatami wolnymi od roślin i na łagodnych spadach skuteczną metodą jest troling. Ze względu na zaczepy używa się płytko schodzących, pływających woblerów o długości 7 – 13 cm z dociążeniem na bocznym przyponie. Z łodzi zakotwiczonych nad zaczepami tutejsi wędkarze łowią przeważnie na żywca (płoć) lub srebrzyste błystki wahadłowe i obrotowe średnich rozmiarów. Przynęty gumowe stosują rzadko, a bardzo skuteczne bywa tu na przykład trzycalowe białe kopyto lub podobnej wielkości twister.

Panujący tu brak przekonania do gum pozwala w spokoju dorastać koronowskim sandaczom. Wędkarzom trafiają się jednak sztuki dochodzące do sześciu kilogramów. Nocami łowi się je na gruntowe zestawy z martwą rybką wywożone na stoki w pobliżu starego koryta. Lepsze wyniki mają wędkarze dysponujący łódką. Stawiają żywcówki na stokach i górkach o twardym dnie, na głębokości co najmniej sześciu metrów i koniecznie w pobliżu zaczepów. Tylko w czerwcu sandacze trzymają się na 4-metrowym blacie po lewej stronie zalewu pomiędzy podwodnym wąwozem a Pieczyskami. Są tam zalane ruiny dawnej wsi Olszewka (na mapie zaznaczone literą X).

Leszczy w zalewie jest mnóstwo, ale przeważają sztuki ważące około kilograma. Większe, do 2,5 kg, łowi się rzadko. W kwietniu i maju największe stada leszczy są w rejonie zapory na głębokości 4 – 5 metrów. Z brzegu te łowiska są dostępne tylko w kilku miejscach od strony Pieczysk i Srebrnicy. Większe pole do popisu mają wędkarze dysponujący łodzią, gdyż mogą obłowić zarośnięte stoki podwodnej górki, znajdującej się 300 metrów od zapory po lewej stronie zbiornika, na wprost ujścia zatoczki nazywanej przez koronowskich wędkarzy Zatoką Telefonów.

Wschodni stok tej górki (od strony zatoki) jest nęcony od kwietnia do września i można tam trafić na stada nie tylko leszczy, ale i innych białych ryb. Poza tym rejon tej górki to doskonałe łowisko okoni, które ściągają tu śladem drobnicy. W okresie tarła leszcze przenoszą się na porośnięte rdestnicą, moczarką i wywłócznikiem blaty o głębokości 2 – 3 metrów. Największe tarliska są w rejonie Pieczysk i Tylnej Góry. W tych samych miejscach wcześniej wycierają się stada płoci, które żerują na płytkich blatach aż do jesiennego wychłodzenia wody. Leszcze pozostają na tarliskach mniej więcej do końca sierpnia. W lipcu i sierpniu woda w zalewie przeważnie kwitnie i trudno wtedy o dobre wyniki. Specjaliści od dużych leszczy robią latem nocne zasiadki na krawędziach blatów. We wrześniu łowi się leszcze na stokach głębokich na 7 – 10 metrów. Jednym z lepszych wrześniowych łowisk jest wspomniany już wąwóz, którym stada leszczy wędrują do jeziora Lipkusz.

Leszcze i płocie łowi się w Koronowie na białe i czerwone robaki. Przynęty roślinne sprawdzają się słabo, z wyjątkiem konserwowej kukurydzy. Bardzo dobrą przynętą na dużego leszcza, płoć i karpia jest racicznica. Jej kolonie porastają zatopione przedmioty i gałęzie. Jako zanętę najczęściej stosuje się pęczak, płatki, mieloną kukurydzę i soję. Przed tarłem dobre wyniki mają wędkarze dodający do zanęty zmielony lub sproszkowany czosnek.

Jezioro Lipkusz jest płytkie (jego głębokość nie przekracza 5 m), ma muliste dno i zarośnięte brzegi. Trudno tam o okazy, ale średniej wielkości leszczy, płoci, okoni i szczupaków można nałowić aż do wypełnienia limitu. Znacznie ciekawszy jest odcinek kanału lateralnego między Tuszyną a Samociążkiem. Tworzą go zalane doliny. Ich stoki usiane są niewykarczowanymi krzakami, a nawet całymi, stojącymi pionowo, drzewami. Czubki niektórych z nich są widoczne pod wodą. Największe nagromadzenie zatopionych drzew znajduje się w połowie tego odcinka, naprzeciw zatoczki, która dotyka do szosy Koronowo – Samociążek. Między gałęziami drzew czają się wyrośnięte okonie, szczupaki, a także sandacze. W głęboczkach dochodzących do 25 metrów można natrafić na kilkudziesięciokilogramowego suma. Największy z tych, które do tej pory udało się wyholować spośród zaczepów, miał 23 kilogramy. Popularnym łowiskiem drapieżników na tym odcinku są okolice tak zwanej Wyspy Robinsona w okolicy Tuszyn. Zarośnięte płycizny od strony tej wsi to tarlisko i ostoja leszczy i płoci.

Życie ryb w kanale lateralnym toczy się w rytm pracy elektrowni wodnej w Samociążku. Ma ona dwa przepusty podające na turbiny po 60 metrów sześciennych wody na sekundę. Podczas jej pracy (zwykle przed południem i wieczorem) w całym zalewie powstaje wyraźny prąd wody, najsilniej odczuwalny w kanale lateralnym i w przesmyku łączącym główny zbiornik z jeziorem Lipkusz. W szerokich rozlewiskach kanału woda nie płynie środkiem, tylko krąży w kilkudziesięciometrowych zawirowaniach, podobnie jak w basenach pomiędzy ostrogami dużych rzek. Podczas przepływu wody stada białej ryby opuszczają żerowiska na spadach i przenoszą się poza strefę nurtu. Grupują się za przewężeniami oraz na krawędzi nurtu i stojącej wody.

Po zatrzymaniu elektrowni leszcze i płocie wracają na poprzednie stanowiska i intensywnie żerują przez godzinę lub dwie. Jest to najlepszy czas dla wędkarzy gruntowych i spławikowych. Drapieżniki zmieniają stanowiska podobnie jak ryby spokojnego żeru, ale na mniejszą skalę i nie przestają w tym czasie żerować. Łatwo je odnaleźć, bo grupują się za przeszkodami na skraju nurtu. Ponieważ ustawiają się pod prąd, większość spiningistów prowadzi przynęty zgodnie z kierunkiem przepływu wody, żeby podać je rybom od strony głowy.

Jan Sokołowski i Adam Wadas, Koronowo

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments