W sprzedaży są rippery z malunkiem do złudzenia przypominającym żywe wzorce. Wielokrotnie przekonałem się o ich skuteczności. Były niezawodne, gdy zawiodły wszystkie inne gumy. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ich wysoka cena, zależnie od wielkości wahająca się od 2,50 do 8 zł. Do tego dołóżmy główkę Gamakatsu za 1 – 1,60 zł. Jeżeli trafimy na zły dzień i zostawimy na dnie (w zawadach) kilka lub kilkanaście takich przynęt, to bardzo wyraźnie odczujemy to w kieszeni.
A przecież tak niewiele trzeba, aby z równie dobrym skutkiem uatrakcyjnić przynęty tańsze. Można to zrobić np. pisakami, byle znaleźć takie, których barwy będą trwałe i nie rozmyją się w wodzie. Uważam, że najlepsze są markery permanentne (spirytusowe) firmy Pentel Pen o oznaczeniu N50. Łatwo nimi wymalować przynętę tak, żeby przypominała okonia, tęczaka lub inną rybę, przyciemnić grzbiet, zaznaczyć oko, zabarwić płetwy lub ogon na czerwono, poprowadzić czerwoną smugę wzdłuż twistera, co zdecydowanie podnosi jego skuteczność.
Malując musimy zwrócić uwagę na to, aby nie pobrudzić rąk, bo wtedy kolor będzie przenoszony na gumę. Po wymalowaniu rippera lub twistera odstawiamy go na parę minut, następnie suszymy na bibule lub serwetce, w końcu dokładnie myjemy ciepłą wodą i mydłem.
Po osuszeniu możemy gumę natłuścić oliwą z oliwek. Świetnym środkiem natłuszczającym jest też tran, będący zarazem bardzo dobrym atraktorem pobudzającym okonie do żerowania.
Gumy można uatrakcyjniać jeszcze inaczej, np. wycinać w ogonie twistera otwory i w te miejsca wklejać na gorąco kółeczka o innym kolorze; obcinać ripperom oryginalne ogony i zastępować je innymi, o barwie krwistoczerwonej (okoń, wzdręga); na ogonach wypalać karby, żeby lepiej pracowały; twisterom doklejać skrzydełka itp. Możliwości jest wiele. Dla jednych wzorem będą prawdziwe ryby, inni mogą się kierować czystą fantazją.
Zbigniew Rojek
