Prawie wszystkie swoje kelty łowię w Parsęcie ze środka rzeki. Stoją tam i nie przeszkadza im silny nurt. Zawsze obok niego znajdą sobie jakąś jamę, dół za kamieniem albo zagłębienie w dnie. To ich ulubione miejsca postoju, bo po niedawnym tarle, w lodowatej wodzie są ospałe, unikają nurtu i kryją się pod brzegami. Często też stoją na środku koryta. Szukam ich tam zwłaszcza wtedy, gdy stan wody jest niski, a także w dni, kiedy nad wodą jest dużo wędkarzy. Wypłoszone spod brzegów, chowają się w dołkach wymytych na środku rzeki.
Wiosenne trocie łowię na wąskie, podłużne wahadłówki zbliżone kształtem do alg, wykonane z blachy o grubości 1,5 mm. Zazwyczaj używam błystek srebrzystych i białych, ale do koloru nie przywiązuję szczególnej wagi. Sprowadzić przynętę do dna, trociom pod same pyski – to jest dla mnie najważniejsze. Żeby błystki były w stanie przebić się przez szybki nurt i dojść do dołków, dociążam je na metr z przodu ołowianymi oliwkami o wadze 10 – 20 g. Mocuję je wiążąc żyłkę do drucianych uszek zrobionych po obu stronach ciężarków.
Po rzucie na ukos w dół rzeki manewruję kijem, podnosząc go lub opuszczając zależnie od głębokości, i czekam, aż błystka z ciężarkiem przejdzie przez całą szerokość koryta. W płytkich miejscach pod brzegami, mimo że kij jest podniesiony, ciężarek schodzi po dnie, a błystka cały czas pracuje tuż nad nim. Kiedy czuję, że praca błystki ustaje, podrywam lekko ciężarek lub nawijam pół metra żyłki na kołowrotek. Jeżeli w szybkim nurcie na środku koryta ciężarek oderwie się od dna, to opuszczam szczytówkę, żeby i jego, i błystkę przytopić jak najgłębiej. W nurcie rzadko kiedy udaje mi się utrzymywać je cały czas na dnie. Nie ma zresztą takiej potrzeby. Wystarczy, że mają z nim kontakt od czasu do czasu. Jeżeli na środku nie czuję puknięć
o dno, to zakładam większy ciężarek.
Na płytkich odcinkach Parsęty rzucam tylko tam, gdzie w dnie jest jakieś zagłębienie lub przeszkoda. Na odcinkach głębokich obławiam miejsce przy miejscu, bo wszystkich dołków schowanych pod nurtem nie jestem w stanie dostrzec, a żadnego z nich nie chcę opuścić. Po każdym rzucie schodzę krok w dół. Na dłużej zatrzymuję się tylko tam, gdzie już kiedyś złowiłem troć przy podobnym stanie wody.
Czesław Matusewicz
Kołobrzeg
notował J.K