W naszych sklepach można kupić ochotkę pochodzącą z dwóch źródeł: z Rosji i z Górnego Śląska. Pierwszą, która jest smakowo dobra, można używać tylko jesienią, bo latem, po długim transporcie, jest w słabej kondycji i szybko zdycha. Druga pochodzi z bardzo zasolonych wód pokopalnianych. Zawsze jest w dobrej kondycji, ale to nie to samo, co ochotka pozyskana z czystej wody.
Ochotka jest droga: zanętowa dochodzi do 30 – 40, a haczykowa do 80 zł za litr. Na zwykłe zawody w kole lub okręgu trzeba mieć przynajmniej pół litra, na ogólnopolskich bez trzech litrów nie ma się co pokazywać. Nie wszystkich na to stać, więc spora grupa sportowo nastawionych wędkarzy odławia ochotkę samemu.
Ochotki żyją prawie we wszystkich wodach, są nawet w górskich potokach i piaszczystej Pilicy. Jednakże nie wszędzie opłaca się je wydobywać. Larwy ochotek potrzebują do życia szczątków obumarłych roślin i zwierząt, i dlatego najwięcej jest ich w wiejskich stawach, w których pływają kaczki i gęsi, bo ich odchody są znakomitym pokarmem. Ochotek można też szukać w kanałach, nizinnych rzekach oraz jeziorach. Najpewniejszym ich łowiskiem są sztuczne zalewy i zbiorniki, gdyż tworząca je rzeka stale nanosi ogromne ilości wszelkich odpadków organicznych. Sztuczne akweny mają wiele rozległych wypłyceń, gdzie odkłada się życiodajny dla ochotek muł, a woda przez cały rok jest dobrze natleniona, co też im sprzyja.
Zbiór ochotek nie jest skomplikowany, ale wybierając się na zbiornik należy mieć łódkę lub ponton. Na przybrzeżnych płyciznach, narażonych na wahania wody, jest ich niewiele. Choć ochotki przebywają w każdym mulistym dnie, są jednak miejsca gorsze oraz lepsze. Komu się uda znaleźć dobre ochotkowe pole, ten nałowi w krótkim czasie 2 – 3 litry larw. Istotny jest również rodzaj mułu, bo z błota pełnego patyków, liści i ludzkiego śmiecia (worki, puszki, pudełka itp.) o wiele gorzej wypłukuje się ochotkę niż z pulchnej masy pozbawionej śmieci.
Ochotek szukamy na otwartych, nie porośniętych częściach zbiornika, kilka lub kilkanaście metrów od brzegu, na głębokości 1 – 2 metrów. Dobre są zatoki, pogranicza nurtu i spokojnej wody, wypłycenia oraz zastoiska przy tamach i śluzach. Tam zawsze warto zapuścić siatkę. Uwagę należy zwracać na zapach mułu – w pachnącym ochotki znajdziemy, w śmierdzącym nie.
Do zbioru larw ochotek potrzebne są następujące narzędzia:
zamocowana na dwumetrowym stylisku siatka z oczkami o średnicy 3 – 4 mm, która posłuży do wybierania i wypłukiwania mułu;
sito o drobnych, milimetrowych oczkach do wypłukiwania ochotki;
sitko kuchenne do wybierania ochotek, metalowe sito (może być do przecierania zanęty).
W wybranym miejscu siatkę wkładamy do wody, zanurzamy i nabieramy porcję mułu. Staramy się zbierać tylko wierzchnią warstwę mułu, bo tam żyje najwięcej ochotek. Siatkę przeciągamy dwukrotnie, aby najpierw wzruszyć muł, a potem zagarnąć najlepszą jego warstwę. Bryłę czarnej mazi unosimy i przy powierzchni ją płuczemy, przeciągając siatkę to w jedną, to w drugą stronę. W ten sposób pozbędziemy się drobnych składników mułu, pozostaną tylko patyczki, liście, olchowe szyszki, muszle itp. oraz oczywiście ochotki. Pierwszy zaciąg powinien przynieść solidną garść zdobyczy. Jeśli nie, spróbujmy jeszcze raz obok. Gdy i to zawiedzie, zmieniamy miejsce.
Przepłukany wstępnie muł przesypujemy do sita o drobnych oczkach, ponownie kilka razy płuczemy, po czym energicznie potrząsamy. Po takim zabiegu ochotki dostają powietrza i wypływają na powierzchnię, skąd wybieramy je sitkiem kuchennym i wkładamy do pudełka. Nie wszystkie wypłyną, większa ich część ugrzęźnie w resztkach gnijących roślin. Rękami wybierać ich nie ma sensu, w domu znajdziemy na nie lepszy sposób. Teraz wkładamy je do jakiegoś naczynia lub worka foliowego. Ponownie nabieramy porcję mułu, płuczemy, czyste ochotki wkładamy do pudełka, a resztkę mułu upstrzonego czerwonymi larwami wrzucamy do woreczka, chroniąc go przed słońcem. I tak w kółko, aż zgromadzimy zadowalającą nas porcję.
Po powrocie do domu czyste ochotki zawijamy w lekko zwilżoną gazetę i kładziemy na dno lodówki. Pozostałe larwy wraz z resztkami mułu wysypujemy na sito o półcentymetrowych oczkach. Żywa ochotka jest ruchliwa. Po paru godzinach przejdzie przez sito i wpadnie do znajdującej się pod spodem miski lub kuwety. Proces ten można przyspieszyć. Sito z mułem i ochotkami kładzie się na ciemnym pojemniku, najlepiej zielonym, i z góry lekko oświetla. Larwy mające światłowstręt szybko uciekają na spód, przechodzą przez sito i lądują w pojemniku.
Większość wędkarzy łowi na ochotki tylko spod lodu, jednak są one dobre przez cały rok. Wprawdzie na haczyk trafiają przeważnie małe ryby, ale za to brania są bardzo częste. Dlatego jest to przynęta chętnie używana na zawodach. Ochotki powiązane w pęczki są rewelacyjne na duże płocie i leszcze późną jesienią, kiedy zawodzą inne przynęty. Niestety, jest to także atrakcja dla małych okoni i jazgarzy.
Alan Scotthorne, trzykrotny indywidualny mistrz świata w wędkarstwie spławikowym, uważa ochotkę za jedną z najlepszych przynęt naturalnych. Larwy powinny być świeże. Im żwawiej się ruszają i mocniej pachną acetonem, tym lepiej wabią ryby. Ochotki mają delikatne ciało, dlatego trzeba do nich używać haczyków małych i cienkich, w kolorze czerwonym. Alan przeważnie stosuje haczyki nr 20, ale to zależy od zasobności łowiska. Na zbiorniku zaporowym Tresna, gdzie ryb było dużo, miał w zestawie haczyk nr 18, z którego łatwiej je było odhaczać. W Anglii, na wodach ubogich w ryby, lepsze są haczyki nr 22. Alan najczęściej zakłada tylko jedną ochotkę. Przebija ją raz, tuż za głową, co zapewnia jej długą żywotność. Jeśli jednak jest dużo pustych brań, lepiej przekłuć ochotkę przez środek ciała. Głębokość łowienia powinna być tak ustawiona, żeby przynęta dotykała dna.
Brania na ochotkę są delikatne. Zacinać trzeba przy najmniejszym trąceniu. Wtedy ryba nie połknie przynęty głęboko, szybciej będzie ją można odhaczyć, co ma duże znaczenie na zawodach. Więcej larw, 2 – 4 sztuki, zakładamy przy słabym żerowaniu lub kiedy się spodziewamy większych ryb. Larwy ochotki są bardzo skuteczne w postaci tzw. kanapek. Można je zakładać razem z czerwonym robakiem, kukurydzą, pęczakiem lub kulką ciasta. Kanapki robimy wtedy, kiedy ryby lepiej biorą na duże przynęty.
Przed łowieniem powinno się ochotki przepłukać, żeby oddzielić żywe od martwych. Trzeba wyłożyć je na sito, sito umieścić na jakimś naczyniu, nalać wody, delikatnie przegarnąć i zostawić na kilka minut. Żywe larwy przejdą przez oczka na dno naczynia, martwe zostaną na sicie (można ich użyć do zanęt dennych na leszcze i brzany). Następnie ochotki trzeba rozdzielić, gdyż tworzą skłębioną masę. Najlepsza jest do tego dobrze rozdrobniona glina, którą można kupić w sklepach wędkarskich. Wystarczy posypać nią larwy. Po chwili same się rozdzielą. Pojedyncze larwy łatwo wziąć w palce i założyć na haczyk lub wymieszać z zanętą.
Zanęta zrobiona z jokersa zmieszanego z gliną jest bardzo skuteczna. Wrzucone do wody kule pięknie smużą i wyśmienicie wabią ryby. Dobrze trzymają się dna, a ochotki wyswobadzają się przez dłuższy czas i zatrzymują ryby w łowisku. Najlepiej wrzucić je przed normalną zanętą. Larwy ochotki można mieszać z wilgotną zanętą w stosunku 1 : 5. Są one bardzo delikatne i nietrwałe, w zanęcie mogą ginąć już po kilkunastu minutach. Dlatego dodaje się je do zanęty tuż przed lepieniem kul. Nigdy nie należy łączyć ochotek z białymi robakami, bo mogą one ochotki wyjeść! Zwłaszcza żerujące pinki często płatają takie figle. Bywa tak, że kiedy ryby nie biorą, wrzucenie jednej ochotkowej kuli radykalnie zmienia sytuację.
Larwy ochotki można przechowywać przez kilka dni w wilgotnym mchu, torfie lub między dwiema warstwami zwilżonych wodą gazet lub ligniny w temperaturze około 0 st. C, najlepiej na dolnej półce lodówki. Trzeba uważać, żeby ich nie przemrozić, bo wówczas stają się sztywne, ciemne, łatwo pękają i nie nadają się do użycia. Na łowisko ochotki przewozi się w turystycznej lodówce lub torbie chłodniczej. W czasie łowienia trzeba je chronić przed słońcem i często skrapiać wodą, bo w wysokiej temperaturze szybko się przesuszają i giną.