środa, 24 kwietnia, 2024
Strona głównaBez kategoriiGREG WILCZYNSKI - „ŁOWCA”

GREG WILCZYNSKI – „ŁOWCA”

W dniach 1-3 grudnia 2006 roku w St. Paul w Minnesocie (USA) odbył się doroczny pokaz wędkarskiego sprzętu podlodowego. Wystawiało na nim swe produkty ponad 120 firm z całego świata. Nie zabrakło tam chyba nikogo, kto produkuje cokolwiek dla wędkarzy łowiących spod lodu. Przy okazji takich imprez zawsze odbywa się wiele seminariów, których tematem są nie tylko produkty, ale również techniki i wszystko co się tyczy podlodowego wędkarstwa. Seminaria takie prowadzą najbardziej znani i cenieni amerykańscy wędkarze.

Grzegorz Wilczyński pochodzi z Warszawy, z Mokotowa. Ryby łowił od dziecka, a do wędkarstwa podlodowego zachęcił go znakomity w tej dziedzinie Jerzy Kaleta, z którym Grzegorz był zaprzyjaźniony. Jako wskaźnika brań używali szczeciny dzika. Niestety, miała ona swoje mankamenty: na mrozie stawała się łamliwa, a podczas roztopów miękła. Wtedy wpadli na pomysł, aby zrobić kiwak sprężynowy, czyli proste, kilkucentymetrowe urządzenie ze spiralnie zwiniętego drutu. Prototyp wykonał Jerzy Kaleta, który był mechanikiem i miał dostęp do narzędzi. Dzięki temu mógł zwinąć sprężynę bardzo ciasno.

Okazało się, że to jest to. Odtąd mieli lepsze wyniki. Przyrząd wymyślony przez Grzegorza doskonale wskazywał nawet najdelikatniejsze brania, był trwały i łatwy w montażu, a jego czułość można było regulować. Minęło jednak wiele lat, nim Grzegorz przypomniał sobie o swym wynalazku, który potem zmienił jego życie.

Na studia poszedł do Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Tam zaczął podchodzić do wędkarstwa w sposób systematyczny. Doskonalił swe umiejętności w każdej technice, w różnych wodach łowił różne gatunki ryb. Brał udział w zawodach, handlował też przynętami własnej roboty. Bardzo poszukiwane były wówczas błystki z folią odblaskową na wzór francuskich mepsów. W tamtych czasach taka folia była w Polsce trudno dostępna, kupował więc odblaskowe naklejki samochodowe, z których wykrawał odpowiednie kształty.

Niebawem wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Z początku w Chicago układał tapety. Codziennie w drodze do pracy i z powrotem przejeżdżał koło jeziora. Pewnego dnia, gdy wodę pokryła już gruba warstwa lodu, zobaczył na nim gromadę wędkarzy. Zaciekawiony zaparkował samochód i poszedł, by popatrzeć na nich z bliska. Łowili okonie, ale tylko pojedyncze sztuki. Od razu zwrócił uwagę na ich technikę i sprzęt. W porównaniu do tego, co znał z Polski, jedno i drugie było prymitywne.

Za półtora dolara kupił wędkę podlodową ze szklanego włókna i ją zeszlifował, żeby była bardziej elastyczna. Następnego dnia po pracy ze swoim kiwakiem i nową wędką poszedł na lód. Wszystko było tam jak dnia poprzedniego: wędkarzy dużo, wyniki mizerne. Grzegorz złowił wtedy 150 okoni! Potem to się powtarzało niemal za każdym razem. Amerykanie byli zaintrygowani jego sukcesami. Podobała im się prostota i skuteczność jego metody. Podchodzili i pytali o szczegóły.
o
W 1990 roku Grzegorz, teraz już z amerykańska po prostu Greg, poznał Mike‘a McNetta. W roku 2006 został on mistrzem USA w wędkarstwie podlodowym, ale wtedy o łowieniu spod lodu nie miał jeszcze pojęcia. Greg i Mike zaczęli razem jeździć na ryby. Mike był zachwycony. W tym czasie Greg sporządził kilkanaście kiwaków, które pokazywał w sklepach i bezpośrednio na lodzie. Wszyscy je chwalili, ale nic z tego nie wynikało. Problem był zawsze ten sam: dystrybucja. Co z tego, że produkt się podobał, skoro żaden handlowiec nie był zainteresowany czymś, czego nie reklamuje żadna znana firma ani wędkarska znakomitość.

Greg w końcu zrozumiał, że musi nawiązać współpracę z kimś, kto już siedzi w branży. Przypadek sprawił, że inny jego przyjaciel, znany przewodnik wędkarski Todd Berg, o nim i o jego sprzęcie opowiedział wydawcy wędkarskiego magazynu “In-Fisherman”. Al Linder, jego właściciel, od razu wyraził zainteresowanie i zadzwonił do Grega. Poradził mu, aby spróbował porozmawiać z firmą St. Croix, która, gdy chodzi o wędziska podlodowe, jest w USA numerem jeden. Greg jednak uznał, że jeżeli ma naprawdę rozmawiać z właścicielem St. Croix, nie wystarczy mu dobra rada. Postanowił zrobić odpowiednie wrażenie i zaprosił Ala na wspólne wędkowanie podczas zawodów. Tracił mnóstwo czasu na wyjaśnienia i demonstracje, lecz mimo to zajął tam drugie miejsce. Ze zwycięzcą przegrał nieznacznie. To wystarczyło. Dwa tygodnie później miał spotkanie z właścicielami firmy St. Croix.

Odkąd pierwszy raz spotkałem Grega Wilczyńskiego, minęły prawie dwa lata. Miał już wówczas na swym koncie sukcesy wędkarskie i konstruktorskie. Opowiadając o nich wyznał mi, że jego celem jest zmiana amerykańskiego wędkarstwa podlodowego. Dziś już można powiedzieć, że ten cel osiągnął. Nazwisko Greg The Prowler Wilczyński widnieje na najlepszej wędce podlodowej firmy St. Croix (The Prowler to jego przydomek, znaczy on Łowca). Współpracuje z najbardziej znanymi magazynami wędkarskimi: “In Fisherman”, “North-American Fisherman”, “Outdoor Life”, “Badger Sportsman”, “Outdoor Notebook” oraz z producentami sprzętu podlodowego: Strike Master (spalinowe i ręczne świdry do lodu), Clam (najpopularniejsze i najlepsze namioty podlodowe), Vexilar (echosondy). W przyszłym roku wszystkie te firmy będą pokazywać zdjęcia Grega w swoich katalogach. Jest on członkiem i zarazem trenerem reprezentacji USA na mistrzostwa świata w wędkarstwie podlodowym, które mają się odbyć w Polsce.

Grzegorz osiągnął to, do czego tak długo dążył. Stał się szanowanym autorytetem wędkarstwa podlodowego. Jego sprzęt wygrywa nie tylko zawody w łowieniu ryb, ale też w ilości sprzedanych egzemplarzy. Na grudniowej imprezie w St. Paul spotkał się z niezwykle ciepłym przyjęciem nie tylko ze strony wędkarzy, ale też konkurentów. Można powiedzieć, że był tam gwiazdą. Ilością odbytych seminariów dorównał wielu tutejszym wędkarskim sławom.

Odkąd przyjechał do Stanów, szukał potwierdzenia swych umiejętności wśród Amerykanów. Teraz po raz pierwszy poczuł, że jest przez nich w pełni akceptowany, że szanują go nie tylko za to, co umie, ale co sobą reprezentuje. Słowa “Polak”, “Polska” i “polska szkoła łowienia” docierały do niego ze wszystkich stron. Poczuł się dumny, że jest Polakiem.

Tomasz Zaborowski

Tomasz Zaborowski jest wydawcą magazynu “Zew Natury”, polskojęzycznego miesięcznika dla wędkarzy i myśliwych w Stanach Zjednoczonych.
Kontakt: e-mail: [email protected]
e-mail: [email protected]

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments