piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaŁowiskoKILKA SŁÓW O ŁUPAWIE

KILKA SŁÓW O ŁUPAWIE

Kilkanaście lat temu zachwycała urodą bystrej i rybnej pstrągowej strugi. Licznymi meandrami przewijała się wśród łąk i lasów, z dala od ludzkich osad. Nikomu ani niczemu nie zagrażała, więc trudno zrozumieć, dlaczego kazano ją zbagrować. Dzisiaj, wypłycona i bezrybna, spokojnie toczy wody nad piaszczystym dnem w stronę wsi Kozin, gdzie łączy się ze swoim największym dopływem Bukowiną. I tu na jej drodze wyrasta pierwsza przeszkoda; jaz piętrzący wodę dla dużej hodowli pstrąga tęczowego. Latem w opływie, który kiedyś był rynną rzeki, woda ledwie się sączy – niemal cała trafia do hodowli.

W dalszym biegu rzekę grodzi jeszcze dziesięć takich i podobnych przeszkód. Tamy i jazy elektrowni wodnych i tuczarni ryb, bez przepławek, podzieliły Łupawę na niedrożne odcinki, które uniemożliwiają rybom wędrówki. Poszczególne fragmenty, w których ryby zostają wyłowione (wędkarze), wytrute (ścieki) lub wybite (kłusownicy), stają się na dłuższy czas jałowe.

Za Kozinem rzeka naturalnym korytem i znacznie szybszym nurtem wrzyna się w obszary leśne i między wysokie skarpy. Tu, na szczęście, bagry wjechać nie mogły. Zaczyna się dziki malowniczy odcinek, który ciągnie się do młyna w Łupawie. Jedynym po drodze dysonansem w tym krajobrazie są obiekty kolejnej hodowli ryb w Podkomorzycach.

Rzeka się co jakiś czas zwęża, przeciska pod zwalonymi pniami świerków i buków. Odsypane żwirowo-piaszczyste łachy, wysepki i zwały gałęzi w wielu miejscach rozdzielają nurt na dwie lub trzy wstęgi. Łupawa, miejscami płytsza, rozlewa się szerzej na płaniach, wynosi wody na śródleśne łączki i ponownie wpada w tunel zieleni. Równie piękna jest po minięciu Drzeżewa, gdzie żwawym nurtem przebija się przez pasmo lesistych wzniesień, tzw. Góry Chocimirowskie. Na tym odcinku wędkarze ze słupskiego klubu “Trzy rzeki” ustanowili muchowy odcinek specjalny, funkcjonujący na zasadach “no kill” – zarybiają go i chronią.

Na ostatnim, przyujściowym odcinku, od jeziora Gardno do elektrowni w Smołdzinie, pojawiają się trocie wędrowne (jeżeli uda im się ominąć zastawione w jeziorze sieci). Trzeba jednak mieć dużo wędkarskiego fartu, by tu cokolwiek złowić – trocie są wybijane przez miejscowych, gdy tylko wejdą do rzeki.

Lipieniom i pstrągom potokowym natura stworzyła w Łupawie liczne doskonałe stanowiska, kryjówki, żerowiska i miejsca rozrodu. Niestety, rzeka nie wytrzymała wieloletniej presji, zabudowy, zanieczyszczeń i okaleczeń. Powoli umiera. Przed laty słynęła głównie z bogactwa lipieni – kilogramowe kardynały nie były rzadkością. Nie brakowało również dorodnych potokowców, a w ostatnich latach także zdziczałych tęczaków, uciekinierów z hodowli. Dzisiaj to tylko cień tamtej rzeki. Przez lata wojewódzcy i lokalni decydenci, etatowi “ochroniarze przyrody” oraz działacze PZW nie kiwnęli palcem, by Łupawie pomóc. Wręcz przeciwnie – milcząc, niejako godzą się na jej ostateczną zagładę.

Robert Tracz

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments