Nęcenie jednorazowe. Pierwszą z nich stosuję wtedy, gdy nęcę jednorazowo. Komponuję ją ze składników najwyższej jakości, bo to gwarantuje dużą skuteczność. Zużywa się ich mało (od 200 do 500 g na jeden otwór), więc ogólny koszt nie jest wysoki.
Uważam, że dobra zanęta pod lód powinna być ciemna, dlatego przeważnie nadaję jej barwę czarną, a kiedy zależy mi szczególnie na płociach, to czerwoną. Zresztą przy nęceniu jednorazowym niezależnie od koloru i tak głównie biorą płocie. Leszcze i karpie trzeba nęcić regularnie co najmniej przez kilka dni.
Zanętę zawsze sporządzam w domu, bezpośrednio przed wyjazdem na ryby. Gardons i coco belge przesiewam przez sitko kuchenne, żeby w zanęcie były tylko cząstki bardzo drobne. Najlepiej sam pył, którym ryby nie mogą się nasycić. Jeżeli zanęta jest zbyt gruba i przez sitko niewiele jej przechodzi, to ją dodatkowo mielę. Tylko bułeczka fluo pozostaje w grubych cząstkach. Jej jaskrawy kolor ma zainteresować i przywabić nawet te ryby, które nie są głodne. To samo zadanie spełnia brokat.
Składniki zanęty mieszam na sucho i w ramach wstępnego moczenia dodaję zmiksowaną ochotkę. Dżokers w zanęcie podlodowej to podstawa jej skuteczności. Jeżeli tylko ryby mają wybór, to jedzą samo mięso. Widać to nieraz na zawodach. Ryby złowione po intensywnym nęceniu wypluwają na lodzie wyłącznie wybraną z zanęty ochotkę. Jeżeli larwy, choćby i najdrobniejsze, poda się w całości, to stado płoci lub leszczy wyzbiera je nieraz w ciągu kilku minut. Część ryb się nasyci, a reszta popłynie szukać jedzenia gdzie indziej. Jeżeli cała zanęta jest przesiąknięta aromatem ochotki, to ryby nie mają czego wybierać ani czym się nasycić, a w polu nęcenia cały czas utrzymuje się zapach pobudzający ich apetyt. Nie zastąpią tego żadne atraktory. Po wielu próbach przestałem stosować pod lodem aromaty. Jeżeli jest ich zbyt mało, to brań nie poprawiają, a kiedy parę razy z ich ilością przesadziłem, to wyniki miałem bardzo słabe. Zmiksowana ochotka nie stwarza takiego ryzyka.
Gdy już zanęta wstępnie namoknie, sprawdzam, czy nie trzeba jeszcze dodać nieco wody. Im głębiej mam zamiar łowić, tym zanęta ma być bardziej spoista. Na koniec wyrobioną zanętę mieszam z wilgotną ziemią lub gliną.
Kulki zanęty muszą być idealnie okrągłe, bo inaczej nie opadną na dno dokładnie pod otworem. Nierówności lub spłaszczenia mogą spowodować duży rozrzut, a wtedy, zamiast skupiać ryby przy przeręblu, można całe ich stado rozproszyć. Kulki mają wielkość orzecha włoskiego. Wrzucając ich kilka mam pewność, że co najmniej część zanęty trafi na dno w polu łowienia. Gdyby jedna duża kula padła o pół metra dalej, przekreśliłaby szansę na dobry wynik.
Na początek wrzucam do otworu 4 – 6 kulek i od 50 do 100 g ochotki zanętowej. Później donęcam wyłącznie dżokersem, w ilości 100 g na 3 – 4 godziny łowienia. Gdy brania są bardzo intensywne albo gdy zamierzam długo łowić w jednym miejscu, to po upływie półtorej do trzech godzin wrzucam drugą porcję zanęty i ochotki.
Dżokersa podaję za pomocą zanętnika. Płoszy to ryby na kilka minut, ale potem zawsze wracają. Tylko w płytkich łowiskach (około dwóch metrów), gdzie pod lodem nie ma wyraźnego uciągu wody, sypię dżokersa luzem.

Nęcenie kilkudniowe
Kiedy szykuję sobie łowisko przez kilka dni, używam zanęty prostszej, tańszej i bardziej sycącej. Nie musi być ani tak drobno zmielona, ani zawierać najlepszych składników. Nie ma też utrzymywać ryb w łowisku, ma je tylko przyzwyczaić do żerowania w wybranym przez nas miejscu. Przy nęceniu jednorazowym w zanętę wchodzą przede wszystkim płocie. Gdy nęcimy systematycznie przez kilka dni, możemy liczyć na leszcze, a czasem podchodzą także karpie z jesiennych zarybień. Karpie pod lodem żerują słabo, dlatego musi minąć długi czas, zanim się przyzwyczają do pobierania pokarmu. Im bliżej przedwiośnia, tym bardziej interesują się zanętą, zwłaszcza podawaną przez wiele dni w jednym miejscu.
Zawsze zanęcam jednocześnie dwa – trzy otwory. Do każdego wrzucam codziennie 4 – 6 kulek wielkości włoskiego orzecha. Nie jest chyba konieczne, by nęcić i łowić o tej samej porze, bo zazwyczaj nęcę wieczorami, po pracy, a łowię z rana. Rybom najwyraźniej to nie przeszkadza. Nęcenie wieczorem ma jeszcze tę zaletę, że nie widzą tego inni wędkarze i jest szansa, że nie zajmą nam zanęconego miejsca. Z tego powodu uważam też, żeby przy nęceniu nie zostawić na krawędziach lodu śladów zanęty.
Zazwyczaj 3 – 4 dni wystarczają, żeby przygotować sobie doskonałe łowisko. Do łowienia w zanęconym miejscu szykuję taką samą zanętę jak do łowienia „z marszu”.
Arkadiusz Pawlak
Częstochowa
Do nęcenia pod lodem używam zanęt sporządzanych wedle własnych recept.
Skutecznie zwabiają płocie, leszcze i karpie.
Zanęta ciemna
sensas gros gardons noire – 2 części
coco belge – 1 część,
czerwona bułeczka fluo – 1 część,
czerwony lub złoty brokat – 1/5 części
zmiksowana ochotka – 1 część
terre de Somme noire – 1 część
Zanęta czerwona
sensas gardons rouge – 2 części
coco belge – 1 część,
lub żółta bułeczka fluo – 1 część,
złoty brokat – 1/5 części
zmiksowana ochotka – 1 część
dowolna nawilżona ziemia lub glina – 1 część
Zanęta do nęcenia
wielodniowego
dowolna zanęta jeziorowa – 3 części
coco belge – 1 część,
dżokers lub pinka – 1/2 części
dowolna nawilżona ziemia lub glina
- 4 części