Pojezierze Kaszubskie to dla mnie dziesiątki pstrągowych rzek i rzeczek. Opowiem o czterech z nich, a w zasadzie o niektórych ich odcinkach rzadko przez wędkarzy odwiedzanych. Można tam znaleźć ciszę, nieskażoną przyrodę i ładnego pstrąga.
Tuż za Ostrzycami, od śluzy piętrzącej niewielki zalew zwany jeziorem Trzebno, zaczyna się odcinek spokojny, prawie nizinny. Jest on atrakcyjny wczesną wiosną, kiedy zatrzymują się w nim pstrągi, które z dolnych partii rzeki podeszły tu na tarło. Radunia wolno płynie tu przez łąki. Ma przeważnie piaszczyste dno, około 10 m szerokości i głębokość dochodzącą miejscami nawet do dwóch metrów. Podmokłe brzegi porasta trzcina i tatarak. Żeby zbliżyć się do wody, trzeba mieć wodery. Poczynając od śluzy schodzę w dół lewym brzegiem rzeki. Szukam pstrągów w głębokich jamach wymytych pod brzegami i na zakrętach.
Mniej więcej kilometr niżej, na wysokości kościoła w Goręczynie, przez Radunię wiodą dwa mostki. Na tym odcinku jest kilka zakrętów, podmyte kołki, głębokie doły ze wstecznymi prądami. Niemal co krok rzeka zmienia tu swój charakter. To jest głęboka i płynie po dnie piaszczystym, to znów jej nurt ostro przyspiesza, a dno pokrywa żwir lub nawet kamienie. W pierwszej kolejności obławiam okolice mostków. Ponieważ mogę przejść na drugi brzeg, przeszukuję rzekę w górę i w dół po obu jej stronach.
Poniżej Goręczyna Radunia znów wolno wije się przez łąki, a brzegi są zarośnięte i podbagnione. Dno porastają miejscami dywany podwodnych roślin. Szczupaków tu niewiele, za to pstrągi trafiają się często i przez cały sezon. Te najgrubsze kryją się pomiędzy zielskiem, ale bardzo trudno je stamtąd wywabić. Dlatego najlepsze wyniki mam wiosną, zanim roślinność w wodzie i na brzegach zdąży się rozwinąć.
Między drugim mostkiem w Goręczynie a trzecim, przez który prowadzi droga Goręczyno – Somonino, idę w dół rzeki lewym brzegiem, bo z prawej strony uchodzi do Raduni podmokły kanał. Zaraz za trzecim mostem jest kilkudziesięciometrowy odcinek, gdzie nurt przyspiesza, a dno pokrywa żwir. Pod korzeniami drzew są wymyte jamy, w których zawsze czeka jakiś dyżurny pstrąg. Stąd aż do Somonina Radunia coraz bardziej zwalnia, a pod brzegami i w podwodnych zaroślach częściej można trafić na szczupaka niż na godnego uwagi pstrąga.
Późną wiosną i latem w pobliżu Goręczyna łowię tylko pojedyncze potokowce. Przeważnie są to grube sztuki, którym nie przeszkadza liczne sąsiedztwo małych szczupaków spływających z Trzebna.
Radunia poniżej Somonina
Pierwsze dwieście metrów poniżej mostu drogowego w Somoninie Radunia płynie kanałem do starego młyna. Zostawiam samochód przy moście i schodzę w dół prawą stroną, bo wzdłuż lewego brzegu ciągną się wiejskie zabudowania. Łowić zaczynam przy młynie. Dalej jest kilka bardzo atrakcyjnych zakrętów. Radunia płynie tu dziko. Nurt przechodzi od jednego brzegu do drugiego, a wypłycenia przeplatają się z rynnami i głęboczkami dochodzącymi do dwóch metrów. Dno jest kamienisto-żwirowe, a na brzegach rosną drzewa i krzaki. W wielu miejscach dostęp do wody jest trudny, dlatego ten odcinek obławiam wypuszczając woblera z prądem.
Radunia zatacza tu szeroki łuk w prawo, wokół góry. Jej głębokość przekracza półtora metra, a piaszczysto-żwirowe dno pokrywa dywan podwodnych roślin. Ten odcinek Raduni sprawia wrażenie, jakby ryb tutaj w ogóle nie było. Nie zważąjąc na to zatapiam woblera albo błystkę obrotową w każdym oczku wolnym od roślin. Zaczepy są częste, ale niegroźne. Na żyłce 0,22 mm da się wyciągnąć woblerka z największego gąszczu. Brania są wprawdzie rzadkie (najlepiej jest wiosną, kiedy zielsko nie jest jeszcze rozwinięte), za to pstrągi bywają bardzo grube. Wystarczy raz trafić na rójkę owadów, by zobaczyć, jakie bogactwo ryb kryje się na tym odcinku Raduni w falującym zielsku.
Niżej rzeka zaczyna meandrować wśród drzew. Jest tam mniej podwodnych roślin, ale za to wiele zakrętów, głęboczków, podmytych korzeni. Gdzieniegdzie są także drzewa zwalone w poprzek nurtu. Szukam tam pstrągów także na płyciznach, między warkoczami zielska. Miejsc wartych obrzucenia jest tyle, że przeważnie w czasie jednej wyprawy udaje mi się obłowić rzekę nie dalej niż do kładki w pobliskim Kiełpinie.
Do Somonina i Goręczyna kursują autobusy PKS z Kartuz. Dojazd samochodem z Kartuz drogą na Egiertowo. W Somoninie skręt w prawo na Goręczyno i Ostrzyce. W każdej z tych miejscowości można znaleźć kwatery prywatne.
W Sulęczynie Słupia opuszcza jezioro Węgorzyno. Najpierw płynie kanałem wzdłuż szosy na Bytów, a potem ostro odbija w prawo. Łowić zaczynam kilkaset metrów za miastem, przy oczyszczalni ścieków. Stąd Słupia płynie przez łąki uregulowanym kanałem szerokości dwóch metrów. Głębokość nie przekracza metra. Dno pokrywa żwir. Szybki nurt wymył przy brzegach kilka dołków. Najciekawszym miejscem między oczyszczalnią a drewnianym mostkiem (odległość ta wynosi 400 m) są pozostałości starego betonowego progu.
Od mostku Słupia nadal płynie uregulowanym korytem przez łąki, ale jej brzegi są już zarośnięte krzakami i zielskiem. Na pierwszych kilkuset metrach dno pokrywa żwir i kamienie. Nurt spowalniają dwa progi, za którymi nurt wymył kapitalne dołki. Stoją tam przeważnie największe w tej okolicy pstrągi, ale bardzo trudno je podejść.
Za trzecim progiem zaczyna się spokojny odcinek rzeki o długości 600 m. Słupia płynie tu powoli. Głębokość w nurcie prawie wszędzie przekracza metr. Dno jest piaszczysto-żwirowe, brzegi zakrzaczone, a miejscami zarasta je tatarak i pałka wodna, ale łowić można, i to z obu stron. Sporo jest dołków i starych umocnień (kołków).
Potem Słupia przez blisko 3 km płynie przez las. Tu odmienia się co kilkadziesiąt metrów. Nurt raz rwie po kamieniach, a za chwilę zwalnia i wymywa jamy pod korzeniami krzaków i drzew. Najciekawsze miejsca, zwłaszcza te, gdzie bystrzyny przechodzą w spokojną wodę, staram się obławiać z obu brzegów. Ułatwia mi to betonowy mostek przerzucony przez rzekę w połowie drogi przez las. Taki charakter Słupia zachowuje aż do Parchowskiego Młyna, gdzie zasila ją strumyk wypływający z jeziora Mausz.
Sulęczyno leży na trasie Kartuzy – Bytów. Przy wyjeździe z miasta w kierunku Bytowa należy skręcić w prawo w miejscu, gdzie po lewej stronie drogi widać niewielkie jeziorko.
Wietcisa koło Głodowa.
Pstrągi są tu duże, bo tuczą się na kiełżach i chruścikach. Łowienie zaczynam od tak zwanego wysokiego mostu na trasie między Głodowem a Starym Wiecem. Pierwszy odcinek za mostem to 30-metrowy kamienisty szypot z szybkim przepływem wody. Potem rzeka zwalnia i zatacza szeroki łuk w prawo, wokół góry. Szerokość nie przekracza tu trzech, a głębokość jednego metra. Dno jest piaszczyste, brzegi zarośnięte. Lewym schodzi się bardzo trudno. Prawy jest łatwiejszy, ale grząski, trzeba mieć wodery.
Po 800 metrach spokojnego spływu Wietcisa przyspiesza. Zaczyna się kamienisty odcinek ze zmiennym nurtem, który pod nabrzeżnymi krzakami powymywał dołki (tak jest po obu stronach rzeki). Dno wyściela żwir i drobne kamienie. Ten odcinek ma około 600 m i kończy się przy ujściu, z lewej strony, rzeczki Rutkownicy. Poniżej tego dopływu Wietcisa zwalnia i się pogłębia. Odtąd tylko w niewielu miejscach można ją przejść w woderach. Zmienia się też charakter dna. Zamiast kamieni i żwiru jest teraz piasek. Wietcisa wypływa na łąki i szeroko meandruje. Na brzegach rosną drzewa i krzaki. Jest mnóstwo zakrętów, wysokie podmyte burty i doły, gdzie głębokość przekracza nawet półtora metra. Trafiają się zwalone do wody krzaki i drzewa. Korzystając z kładek, które są w odległości kilometra i dwóch kilometrów od ujścia Rutkownicy, obławiam ten łąkowy odcinek z obu stron. Brzegi są przeważnie mało wydeptane i trzeba się przedzierać przez chaszcze i pokrzywy.
Wietcisa to rzeczka niewielka – w dodatku te pozarastane brzegi! – więc na muchę łowić się tu nie da. Dobry jest natomiast wobler naśladujący uklejkę albo strzeblę. Gdy roją się owady, łowię na srebrzystą albo białą obrotówkę nr 0 – 1 prowadzoną z prądem płytko pod powierzchnią.
Na łąkowym odcinku rzeki brzegi przeważnie są wysokie i pstrąga trudno tam podebrać. Dlatego przydaje się mocna wędka, która pozwoli wyrzucić na brzeg nawet kilogramową rybę.
Z drogi łączącej Starogard Gdański i Gdańsk w miejscowości Godziszewo skręcamy w lewo na Skarszewy i Nową Karczmę. W Głodowie, 10 km za Skarszewami, w prawo na Stary Wiec.
Jerzy Pietrzak
Gdynia