czwartek, 28 marca, 2024
Strona głównaŚrodowiskoREKORDOWY LIPIEŃ NA PATELNI

REKORDOWY LIPIEŃ NA PATELNI

We wrześniu br. w Kwisie został złowiony rekordowy lipień o wadze 2,20 kg i długości 58 cm. Wyciągnął go tak znakomity pstrągarz, że wielkość ryby mu nie zaimponowała, bo lipienia szybko ubił i zjadł. Nie zrobił nawet zdjęcia. Cudem ocalały tylko dwie płetwy: grzbietowa i ogonowa, świadectwo niekompletne, które jednak pozwala nam o tym donieść jako autentycznym wydarzeniu.

To nie przypadek, że tak wiel ki lipień pochodzi właśnie z Kwisy, która wraz z pobliskim Bobrem, są obecnie bez wątpienia najrybniejszymi rzekami górskimi Polski. A nawet Europy, jak twierdzą bywający w świecie wędkarze.

Odradzanie dolnośląskich rzek zaczęło się od Bobru, który jeszcze na początku lat 80. był kloaką. Jeleniogórskie zakłady: Celwiskoza, Polfa i kilka innych swoimi ściekami dokładnie wytępiły w nim życie biologiczne. W połowie lat 80., kiedy doszło do upadku przemysłu, prof. Andrzej Witkowski z Uniwersytetu Wrocławskiego przeprowadził kompletne badania ichtiofauny i stwierdził, że Bóbr oczyścił się już na tyle, że można by tam wprowadzać ryby łososiowate i lipienia, z których rzeka słynęła jeszcze na początku lat 50.

Zarząd Okręgu PZW przystąpił do zarybiania pod ścisłą kontrolą naukową. Najpierw do dopływów, oczyszczonych z drapieżników, wpuszczono wylęg pstrąga. Po dwóch latach część podrośniętych pstrążków, w naturalnym cyklu życia ryb, spłynęła do głównej rzeki. Maruderów się odławia i też do niej przerzuca. Tym samym przygotowuje się miejsce pod nową partię narybku. Kilkuletnia ciężka praca i niemałe pieniądze wydały owoce: Bóbr stał się świetnym łowiskiem pstrągowym. Później zarybiono go głowacicą, a w ciągu ostatnich prawie 10 lat ustawicznie wprowadza się lipienia.

Pierwsze lipienie dotarły tu z ośrodka zarybieniowego PZW w Łopusznej nad Dunajcem. Teraz rzekę zarybia się wyłącznie wylęgiem z wrocławskiej wylęgarni PZW w Szczodrem, do której trafiają odłowione w Bobrze tarlaki. Tu się ryby sztucznie wyciera, podchowuje wylęg do wielkości 3 – 5 cm i dopiero nim zarybia dopływy. Dorastając bezpiecznie w naturalnych warunkach lipienie uzyskują świetną kondycję i nabywają cech dzikiej ryby, a co najważniejsze nie zapadają na choroby, tak jak ryby w chowie sztucznym.

Od kilku lat w Szczodrem produkuje się takie ilości wylęgu lipieni, że wystarcza go również dla dorzeczy Kwisy, Dunajca, Pasłęki, Sanu i Tanwi. Bóbr nie jest bogaty w bazę pokarmową, tak jak Dunajec, Raba, San czy nawet pobliska Kaczawa. Jest rzeką ubogą, której byt zależy w dużej mierze od regularnych zarybień. Co roku do rzeki trafia aż 180 tysięcy 15-25-centymetrowych pstrągów i lipieni. To bardzo dużo, najwięcej w Polsce, ale też ogromną presję na tę rzekę wywierają wędkarze. Gdyby zarybiać Bóbr mniejszymi ilościami, szybko zabrakłoby w niej pstrągów i lipieni.

Do Bobru od pewnego czasu trafiają także brzany, jelce i strzeble potokowe, które wzbogacą rzekę o drobne ryby, pokarm dużych pstrągów potokowych, a także głowacic, którymi zaprzestano zarybiać Bóbr, pomimo dobrych rezultatów, bo brakowało dla nich jedzenia. Pytanie tylko, czy nadal będą pieniądze na prowadzenie kosztownych i pracochłonnych zarybień. Wszak nie polegają one na tym, że do rzeki wlewa się wiadro narybku. Niestety, gdzie indziej to praktyka nagminna i przynosi mizerny skutek.
Od wielu lat coroczne zarybianie Bobra i Kwisy to ogrom pracy społecznej wędkarzy, szczególnie z koła we Wleniu, ale nie tylko. Nie udałoby się stworzyć tak kapitalnych łowisk, gdyby nie profesor Andrzej Witkowski i Zbigniew Czarny, dyrektor tamtejszego okręgu PZW.

Nam, wędkarzom, pozostaje im wszystkim podziękować.
(WW)

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments