środa, 24 kwietnia, 2024

NO KILL

Jestem etycznym wędkarzem. Tak, na pewno nim jestem, wędkując w Wiśle. Zdecydowanie stosuję zasadę no kill – złów i wypuść. W Wiśle łowię bardzo dużo ryb.

Jakbym tak chciał je wszystkie zjeść, to o ileż byłbym cięższy. Nawet nie od białka, tylko ołowiu i całej tablicy Mendelejewa zawartej w ich mięśniach. A tak w ogóle to nie chcę mieć filoletowego nosa i świecić w ciemnościach.

No i najważniejsze: no kill!

Jestem etycznym wędkarzem. Tak, na pewno nim jestem, łowiąc w pomorskich rzekach trocie. Nie używam osęki. To barbarzyńskie narzędzie, a wędkarze, którzy się nią posługują, to okrutnicy. Gdy tylko troć przepłynie koło brzegu, wpychają jej osękę pod skrzela i wyciągają z wody, natychmiast też ją zabijają. Ja postępuję inaczej. Gdy holuję troć, walczymy jak równy z równym. Pozwalam jej wielokrotnie odchodzić od brzegu, skakać do góry aż się zmęczy i wyjmuję ją ręką, którą najpierw obowiązkowo zmoczę w wodzie, aby nie zetrzeć jej z ciała ochronnego śluzu, bo wiadomo choroby – pleśniawka i inne. A później kilka zdjęć, buzi i do wody. To nic, że w czasie przedłużającego się holu, przy wyskokach i odbiciach od brzegu troć straciła jedną piątą łusek, to nic, że ma cały pysk obdarty od tarcia o dno, aby się uwolnić. To nic, że od mojego chwytu ma oberwane łuki skrzelowe. Nie jestem barbarzyńcą, nie użyję osęki.

No i oczywiście – no kill!

Jestem etycznym wędkarzem. Tak, na pewno nim jestem. Jak pójdę na brzanę, to założę przypon 0,10 mm. Oczywiście po to, aby miała równe szanse. Jestem sportowcem, nie będę używał podbieraka. Jak równy z równym. Jest silna, a żyłka cienka. Będzie więc wiele razy odchodziła od brzegu, trąc brzuchem po kamieniach. Ale wreszcie się zmęczy i będę ją mógł wyjąć z wody wyślizgiem. Oczywiście zrobi się zdjęcie, jak wraca do wody. A że oczy ma zamglone od wysiłku, że trzęsie się cała od szoku spowodowanego walką o życie – to nic, to przejdzie. No kill przede wszystkim.

Jestem etycznym wędkarzem. Popłynę łodzią na śródjeziorne górki za szczupakiem. A jak mi się uda zapiąć metrówkę, to nie użyję podbieraka ani osęki. Musi być honorowo. Przyholuję go do łódki, wsadzę mu palce w oczy i wydrę z wody. A później zdjęcie dla potomności. Ja jako bohater z taką sztuką! I drugie zdjęcie, gdy go wypuszczam. A to, że szczupakowi jedno oko się wylało, a drugie zaszło bielmem, to nic. No kill przede wszystkim.

Jestem etycznym wędkarzem. Pojadę na suma, a gdy już weźmie, to pochodzimy sobie, że hej. A kolega będzie całą akcję filmował. Niech dzieci zobaczą jakiego mają dzielnego tatę. Jak go doholuję do brzegu, to obowiązkowo wyjmę go rękami. Jak fachowiec, chwytem za dolną szczękę. A później naturalnie zdjęcia. Sum i ja – zwycięzca. I ten wspaniały chwyt. No i do wody. Tylko, dlaczego ma taki otwarty pysk? Szczęka mu wypadła czy co? Ale nie użyję osęki, żeby nie mieć przewagi. Przecież jestem etycznym wędkarzem!

Zbigniew Rojek

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments